- Melania, szef
cię wzywa – oznajmiła mi Kasia, sekretarka redaktora naczelnego mojego
wydawnictwa. Westchnęłam i wstałam. Powoli udałam się do odpowiedniego
gabinetu. Nie lubiłam tu przychodzić. Głównie ze względu na szefa. Naciągnęłam
spódnice trochę w dół, żeby go przypadkiem nie kusiło i zapukałam. Po usłyszeniu
‘’proszę’’ weszłam do środka. Redaktor siedział przy biurku i szperał w
laptopie. Uśmiechnął się szeroko na mój widok.
- Proszę, niech
pani usiądzie – wskazał ręką na krzesło po przeciwnej stronie biurka. Dobrze, że nie siedział na kanapie, bo wtedy kazałby usiąść obok. W takich sytuacjach
lubi sobie położyć to łapsko na udzie, czy kolanie. Obleśny typ.
- Coś źle
zrobiłam? – zapytałam od razu.
- Nic, skądże
znowu – zaśmiał się. – Mam dla pani pewną propozycję.
- Jaką? –
zdziwiłam się.
- Wie pani doskonale,
że współpracujemy ze Skrą Bełchatów. Dostałem informację, że szukają rzecznika
prasowego, a pani nadawałaby się na to stanowisko. Prezes to mój dobry
przyjaciel i mógłbym panią polecić – oznajmił z uśmiechem. To brzmiało zbyt
kolorowo, ta jego propozycja.
- Ale? Bo
rozumiem, iż jakieś jest – rzuciłam.
- Dobrze mnie pani
zna – zaśmiał się. – Chodzi o to, że polecę panią jeśli nadal będzie pani
pracować tutaj. Ale na pół etatu żeby nie spędzała pani za dużo czasu w
redakcji. Nie chcę tracić tak dobrej dziennikarki, a wiem, że praca w Skrze
zapewniłaby pani rozwój.
- No tak, ale pół
etatu, to połowa pensji – dedukowałam.
- Zapewniam, że
tam zarabiać będzie pani więcej – odparł od razu. – To jak? Zgadza się pani,
czy mam szukać dalej?
- Nie jestem
głupia, zgadzam się – uśmiechnęłam się szeroko.
- W takim razie
zadzwonię do prezesa Piechockiego i dam pani znać o spotkaniu – oznajmił i
pozwolił mi opuścić swój gabinet. Wyszłam z uśmiechem na twarzy. Byłam z siebie
dumna, bo wreszcie zostałam doceniona. I to jak! Jeśli faktycznie znajomości
mojego szefa z prezesem Piechockim zadziałają, to będę rzecznikiem prasowym
Skry Bełchatów! Brzmi jak coś nierealnego, niczym wyrwane ze sfery marzeń, a tu
proszę, jest na wyciągnięcie ręki. Byłam dobrze zapowiadającą się dziennikarką,
świeżo po studiach, a w najbliższym czasie przyjdzie mi prawdopodobnie pracować
w klubie wielokrotnych Mistrzów Polski w siatkówce mężczyzn. Ciekawe czy będę
tam jedyną kobietą? Jeśli tak, to trochę dziwnie mi będzie, ale co tam. Ważne,
że osiągam kolejne sukcesy w życiu zawodowym. Chociaż na tej płaszczyźnie mi
wychodziło, bo sfera prywatna była uboga, a miłosna to już w ogóle jakaś
tragedia. Ale dobrze mi jest tak, jak jest. Może w przyszłości mi się odwidzi.
- A co ty tak cieszysz
ryja już od progu? – zagadała Martyna, gdy wróciłam z pracy.
- Zgadnij, kto
prawdopodobnie zostanie rzecznikiem prasowym Skry Bełchatów? – poruszyłam
zabawnie brwiami.
- Co ty gadasz –
otworzyła szeroko oczy. – Ale co, gdzie, jak!?
Streściłam jej moją dzisiejszą rozmowę z szefem. Pisnęła
zadowolona i mocno mnie przytuliła, gratulując jednocześnie.
- Wreszcie
zostałaś doceniona, Mela – wyszczerzyła się.
- A jak szłam na
dziennikarstwo, to nikt nie wierzył, że osiągnę sukces i znajdę zatrudnienie
gdziekolwiek – zaśmiałam się.
- Zadzwoń do cioci
Kasi i się pochwal, zdolniacho moja!
- Nie no, na razie
nie będę jej mówić, bo to nic pewnego. Szef ma gadać z Piechockim i umówić mnie
na rozmowę kwalifikacyjną. Może się jeszcze okazać, że jednak nie jestem
odpowiednia na to stanowisko – skrzywiłam się. Nie chciałam w sumie dopuszczać
do siebie myśli, że nie dostanę tej pracy. Chyba za bardzo się na to
nakręciłam.
- Daj spokój –
machnęła ręką. – Ta rozmowa to będzie formalność. Przecież szef cię przedstawi
w samych superlatywach.
- W superlatywach,
to może przedstawiać swoją sekretarkę, z którą się pieprzy jak żona nie widzi –
wywróciłam oczami. – Ale ja w sumie nie wyróżniłam się niczym szczególnym.
- No przecież
odkąd pracujesz w tym wydawnictwie, to dział o siatkówce rozkwitł!
- Co ty taka miła
dziś dla mnie jesteś? – zdziwiłam się. – Mam się z mieszkania zmyć na noc, czy
coś mojego rozwaliłaś?
- Ani jedno, ani
drugie – spojrzała na mnie spod byka. – Po prostu się cieszę, że wreszcie ktoś
cię docenił, a ty jeszcze wymyślasz i doszukujesz dziury w całym.
- Bo już i tak się
za bardzo nakręciłam, a jak nie wypali, to będę tydzień jęczeć.
- Ja i tak
doskonale wiem, że dostaniesz tą robotę – puściła mi oczko. – A w nagrodę
pozwalam ci iść i zrobić zakupy, bo lodówka pusta.
Spojrzałam na nią spod byka.
- Dziś twoja
kolej. Wypad do sklepu Krok – wystawiłam jej język i poszłam do łazienki. Za
plecami usłyszałam tylko ciche westchnięcie, więc pokręciłam głową. Niby każda
kobieta lubi zakupy, ale te dotyczące mody, a nie jedzeniowe. Razem z Martyną
nie lubiłyśmy przepychać się z koszykiem, albo wózkiem pomiędzy półkami. W
dodatku w takim osiedlowym sklepie można było spotkać te upierdliwe sąsiadki,
które po takim spotkaniu miały temat na 2 dni do obgadywania. Jako, że miałam
samochód to wolałam stracić trochę paliwa i pojechać do jakiegoś supermarketu,
który był 2 ulice dalej, bo tam rzadko spotykałam te stare babska.
Kilka minut po wyjściu mojej współlokatorki zadzwonił
dzwonek do drzwi.
- Kogo tam niesie?
– mruknęłam po cichu do siebie i poczłapałam żeby otworzyć. Na wycieraczce stał
właściciel mieszkania. Miałam niezbyt ciekawe przeczucia. Po przywitaniu się
zaprosiłam gościa do środka.
- Co pana do nas
sprowadza? – zapytałam od razu.
- Niezbyt ciekawa
sprawa, panno Wilczycka – westchnął.
- Coś się stało? –
zmartwiłam się. Pan Tadeusz był miłym człowiekiem, zawsze pogodnym i
uśmiechniętym. Rzadko kiedy widziałam go w takim ponurym nastroju.
- Niestety tak –
odparł. – Jest pani koleżanka?
- Wyszła przed
chwilą. Ale przekażę jej, skoro to coś ważnego – oznajmiłam.
- Wiem, że mogę
teraz panie postawić pod ścianą, ale sam stoję w takiej sytuacji. Wiedzą panie, że bardzo panie lubimy z żoną i nie mieliśmy nigdy lepszych lokatorek, na które
nigdy skarg nie było, dlatego bardzo mi głupio, że muszę to oznajmić.
- Podwyższa nam
pan czynsz? – zapytałam, bo to pierwsze przyszło mi do głowy.
- Chciałbym żeby
tylko tyle – westchnął. – Będę z panią szczery. Mamy z żoną ogromne długi i
jedynym rozwiązaniem będzie sprzedaż tego mieszkania…
- Za ile? –
zapytałam nieśmiało, choć i tak wiedziałam, że nas z Martyną na nie nie stać.
- Minimum 200
tysięcy – spojrzał na mnie niepewnie.
- Nie stać nas –
skrzywiłam się.
- Domyślam się,
dlatego niestety jestem zmuszony rozwiązać z paniami umowę. Robię to z ogromnym
bólem serca, proszę mi wierzyć. Gdyby nie te długi…
- Rozumiem –
westchnęłam, choć nie powiem, nie spodziewałam się, że ten piękny jak dotąd
dzień przysporzy mi jeszcze takich problemów, jak brak dachu nad głową.
- Oczywiście
zgodnie z umową zwrócimy kaucję w wysokości 1000 zł i damy paniom miesiąc na znalezienie
nowego lokum. Ja nawet z żoną trochę popytałem znajomych i mamy kilka ofert z
okolicy – mężczyzna wyciągnął z kieszeni jakąś kartkę i mi podał.
- To miłe z
państwa strony – uśmiechnęłam się lekko.
- Chociaż w taki
sposób chcemy paniom pomóc, bo wiadomo, że to nie jest miłe, kiedy z dnia na
dzień traci się dach nad głową – powiedział zmieszany.
- Rozumiem, że
muszą państwo sprzedać mieszkanie i mam nadzieję, że uda nam się szybko znaleźć
nowe – wyznałam.
- Właściciele
tych, co są na kartce, to mili ludzie, więc nie będą robić żadnych kłopotów.
Chwilę jeszcze pogadałam z panem Tadeuszem, a gdy
wychodził to minął się w drzwiach z Martyną, która zdążyła już zrobić zakupy.
Zdziwiła się widokiem właściciela, więc po chwili opowiedziałam jej wszystko.
Również była zaskoczona i nie miała zadowolonej miny.
- W sumie dobre
choć tyle, że podał nam kilka adresów – wzruszyła ramionami, wykładając zakupy
do lodówki i szafek.
- Pasuje jechać i
obczaić te mieszkania – powiedziałam, pomagając przyjaciółce.
- To kiedy masz
czas? – spytała.
- Najlepiej jak
najszybciej – pomyślałam. – W piątek mam czas, bo nie idę do redakcji, ale
wieczorem mam być na rozpoczęciu sezonu Skry.
- Okej, mi też
pasuje, bo piątek mam wolny – wyszczerzyła się. – Jutro zadzwonię i umówię nas
na oglądanie tych mieszkań.
- Obyśmy szybko
coś dobrego znalazły, bo jak nie to idziemy pod most – westchnęłam.
- A będę mogła
wybrać który? – spojrzała na mnie niczym kot ze Shreka. Zaśmiałam się, co
zrobiła po chwili też blondynka.
- Byle nie taki
nad dużą wodą – rzuciłam.
Mimo niezbyt ciekawej sytuacji, to nie chciałyśmy się tym
zbyt przejmować. Pan Tadeusz i jego żona byli naprawdę miłymi starszymi ludźmi
i długo oszczędzali na swój wymarzony dom z ogródkiem, dlatego postanowili
wynająć to mieszkanie. Od początku nas polubili i nie mieliśmy nigdy żadnych
problemów. Dlatego właśnie rozumiałam, że sytuacja zmusiła ich do tego, aby
sprzedać mieszkanie. Cieszyłam się, że i tak dali nam ten miesiąc, choć pewnie
długi pasuje szybko spłacić.
Wstałam następnego dnia jak zwykle o 7 i odbębniłam cały
ten poranny rytuał. Ubrałam przygotowane wcześniej ubranie (link) i wypiłam
dużą kawę, od której najlepiej zaczynało mi się dzień. Właściwie to bez niej
nie umiałam funkcjonować, ale to szczegół. Gdy wychodziłam do pracy, to w
drzwiach minęłam się z Martyną, która wracała z porannego biegania. Pożegnałam
się i ruszyłam w kierunku redakcji.
Bełchatów nie był jakimś dużym miastem, ale poranne korki
to była normalka. Starałam się jeździć skrótami, bo znałam to miasto jak własną
kieszeń, ale i tak poranna droga trochę czasu mi zajmowała. Mimo to w pracy
byłam punktualnie. Przywitałam się z innymi i usiadłam przy swoim biurku. Nie
dane mi było długo przy nim zająć, bo od razu koleżanka z pracy powiedziała, że
szef mnie prosi do siebie. Miałam nadzieję, że ma to związek ze Skrą Bełchatów.
Weszłam do siedziby redaktora naczelnego, po wcześniejszym zapukaniu i usłyszeniu ‘’proszę’’. Niestety szef siedział na kanapie, jednak miałam nadzieję, że załatwimy to szybko i nie zacznie się zbytnio przymilać.
Weszłam do siedziby redaktora naczelnego, po wcześniejszym zapukaniu i usłyszeniu ‘’proszę’’. Niestety szef siedział na kanapie, jednak miałam nadzieję, że załatwimy to szybko i nie zacznie się zbytnio przymilać.
- Usiądź sobie
koło mnie – poklepał miejsce na kanapie, a ja się wzdrygnęłam w środku. – Nie
będziemy tak na stojąco rozmawiać.
Niechętnie usiadłam, ale rzecz jasna na drugim końcu
kanapy.
- A więc
rozmawiałem z prezesem Piechockim – zaczął, zbliżając się do mnie. No nie
wytrzymam. Jak zacznie mnie obmacywać, to mu dam w zęby. – W piątek bądź już o
17 na hali, bo masz rozmowę kwalifikacyjną.
- Dziękuję –
uśmiechnęłam się. – Chciałabym dostać tą pracę.
- Nic się nie bój
– położył swoje grube łapsko na moim kolanie. Zebrało mnie na wymioty. – Jesteś
zdolna i młoda, a do tego ładna, na pewno dostaniesz.
- No mam nadzieję
– wstałam gwałtownie. – Jeszcze raz dziękuję i wracam do pracy.
- Jak już
dostaniesz tą posadę, to podpiszesz z nami nową umowę – powiedział, gdy byłam
już przy drzwiach. Kiwnęłam głową i wyszłam. Nie znosiłam wizyt u naczelnego.
Był obleśnym typem przed pięćdziesiątką i w dodatku niewyżytym seksualnie. Miał
żonę i trójkę dzieci, którzy żyli nieświadomi w wypasionym domu na obrzeżach
miasta. Cała redakcja wiedziała, że szef ma skłonności do młodych kobiet, a
jego żona była w niego wpatrzona jak w obrazek. Biedna kobieta. Ostatnimi czasy
zatrudnił nową sekretarkę i to właśnie ona była jego najnowszą zdobyczą do
wyładowywania napięcia seksualnego. Straszne, ale prawdziwe i niestety coraz
częściej spotykane. Jego zachowanie wobec pracownic zdecydowanie podchodziło
pod mobbing, a nawet czasem molestowanie, ale żadna nie pójdzie tego zgłosić.
Nie był on tylko naczelnym ale i grubą szychą w mieście. Te, które się
postawiły, bo zabrnął za daleko były skończone w Bełchatowie i żyły z zasiłku,
albo się przeprowadzały w poszukiwaniu pracy. Na szczęście umiałam zwykle
wybrnąć z tych niezręcznych sytuacji. Miałam więc nadzieję, że nie uzna mnie
za nową zdobycz i moja posada będzie bezpieczna.
_______________________
Początek i od razu problemy, ale i niespodzianka :D Wiem, że trochę wieje nudą, ale potem się rozkręci !
Pozdrawiam ;*
Pozdrawiam ;*
Pierwsza
OdpowiedzUsuńno w końcu mogę komentować, ale czytałam wczoraj!
Usuńja jestem jakaś strasznie niecierpliwa, chcę już WRONĘ! <3
jak zawsze super :)
Świetny rozdział pomimo problemów. Z niecierpliwością czekam na kolejny. Pozdrawiam. Paula :D
OdpowiedzUsuńCiekawie się zaczyna. Mam nadzieje, że w kolejnym już pojawia się siatkarze.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i pozdrawiam :*
No Problemy, ale mam nadzieję, że dziewczyny sobie poradzą.
OdpowiedzUsuńJa tam za Wroną wcale nie tęsknię, ale tak coś czuję, że w kolejnym rozdziale już się pojawi ;) Tak na marginesie, to myślałam, że pociągniesz dalej wątek wakacji na Ibizie, a tu proszę, przeszłaś do czegoś zupełnie innego :)
OdpowiedzUsuńDziewczyny znalazły się w nieciekawej sytuacji, ale miło ze strony właściciela, że postanowił im ułatwić poszukiwania nowego lokum, więc raczej niewielkie szanse, że wylądują pod mostem :P
Od pana "lepkie ręce" lepiej trzymać się z daleka. Tacy są najgorsi - ani się przeciwstawić, ani skutecznie unieszkodliwić, bo w ten sposób można tylko narobić sobie kłopotów.
Pozdrawiam ;*
Czasem trzeba "iść pod górkę" . Życie pełne jest problemów i tymi "problemami mnie zaciekawiłaś. Czekam na dalszy rozwój akcji :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na prolog na http://w-serpentynie-glupstw.blogspot.com/
Buziaki
Świetny!
OdpowiedzUsuńDo następnego ;)
/Ola
A mi się tam podoba :)
OdpowiedzUsuńNo nie powiem jest ciężko bo stracenie mieszkania to nie jest łatwe :)
Coś czuję ze nowym sąsiadem będzie jeden ze Skrzatow :)
Pozdrawiam Dooma :)
Mega. Bardzo dobrze piszesz ;) Czekam do następnego :)
OdpowiedzUsuńSuper. Bardzo dobrze piszesz. Do następnego ;)
OdpowiedzUsuńOn ~ po udanym sezonie reprezentacyjnym przenosi się do Gdańska. Marzy o znalezieniu czegoś więcej niż chwilowego uniesienia, czy ona zdoła tego dokonać?
OdpowiedzUsuńOna ~ piękna, młoda utalentowana, całkowicie oddana swojej pasji, z którą wiąże swoją przyszłość. Brakuje jej w życiu tylko jednego, czy on podoła temu zadaniu?
Czyli Janek Nowakowski i Luiza WIeczorkowska w odsłonie Azraela.
http://pasjonaci-namietnosci.blogspot.com/
Zapraszam na Iluzję pierwszą :]
OdpowiedzUsuńhttp://w-swiecie-iluzji.blogspot.com/2015/08/iluzja-pierwsza.html
Ciekawie się zaczyna :D Ja również za Wronką nie tęsknie, ale jak mniemam pojawi się na pewno xd czekam na kolejne rozdziały
OdpowiedzUsuńPozdrawiam <3
Nie wieje nudą. Nie wiem co się musi stać żebyś uważała, że nie jest nudno xd. Jak dla mnie to wystarczająco dużo jak na jeden rozdział :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;**
Zapraszam na początek mojego końca
OdpowiedzUsuńBlog dla każdego.
Dlaczego?
Bo to, kim będzie bohater, zależy od Was :).
http://niemozliwe-zycie.blogspot.com/
Zapraszam do mnie na 9 ;) http://wyciagnij-dlonie-chwyc-marzenia.blogspot.com
OdpowiedzUsuńWW i KK, czyli Bełchatowsko-Bielskie opowiadanie, na które z całego serduszka zapraszam
OdpowiedzUsuńhttp://oczekiwana-milosc.blogspot.com/
~DF. czyli stara Azrael.