14 sierpnia 2015

Rozdział 1

 - Melania, szef cię wzywa – oznajmiła mi Kasia, sekretarka redaktora naczelnego mojego wydawnictwa. Westchnęłam i wstałam. Powoli udałam się do odpowiedniego gabinetu. Nie lubiłam tu przychodzić. Głównie ze względu na szefa. Naciągnęłam spódnice trochę w dół, żeby go przypadkiem nie kusiło i zapukałam. Po usłyszeniu ‘’proszę’’ weszłam do środka. Redaktor siedział przy biurku i szperał w laptopie. Uśmiechnął się szeroko na mój widok.
 - Proszę, niech pani usiądzie – wskazał ręką na krzesło po przeciwnej stronie biurka. Dobrze, że nie siedział na kanapie, bo wtedy kazałby usiąść obok. W takich sytuacjach lubi sobie położyć to łapsko na udzie, czy kolanie. Obleśny typ.
 - Coś źle zrobiłam? – zapytałam od razu.
 - Nic, skądże znowu – zaśmiał się. – Mam dla pani pewną propozycję.
 - Jaką? – zdziwiłam się.
 - Wie pani doskonale, że współpracujemy ze Skrą Bełchatów. Dostałem informację, że szukają rzecznika prasowego, a pani nadawałaby się na to stanowisko. Prezes to mój dobry przyjaciel i mógłbym panią polecić – oznajmił z uśmiechem. To brzmiało zbyt kolorowo, ta jego propozycja.
 - Ale? Bo rozumiem, iż jakieś jest – rzuciłam.
 - Dobrze mnie pani zna – zaśmiał się. – Chodzi o to, że polecę panią jeśli nadal będzie pani pracować tutaj. Ale na pół etatu żeby nie spędzała pani za dużo czasu w redakcji. Nie chcę tracić tak dobrej dziennikarki, a wiem, że praca w Skrze zapewniłaby pani rozwój.
 - No tak, ale pół etatu, to połowa pensji – dedukowałam.
 - Zapewniam, że tam zarabiać będzie pani więcej – odparł od razu. – To jak? Zgadza się pani, czy mam szukać dalej?
 - Nie jestem głupia, zgadzam się – uśmiechnęłam się szeroko.
 - W takim razie zadzwonię do prezesa Piechockiego i dam pani znać o spotkaniu – oznajmił i pozwolił mi opuścić swój gabinet. Wyszłam z uśmiechem na twarzy. Byłam z siebie dumna, bo wreszcie zostałam doceniona. I to jak! Jeśli faktycznie znajomości mojego szefa z prezesem Piechockim zadziałają, to będę rzecznikiem prasowym Skry Bełchatów! Brzmi jak coś nierealnego, niczym wyrwane ze sfery marzeń, a tu proszę, jest na wyciągnięcie ręki. Byłam dobrze zapowiadającą się dziennikarką, świeżo po studiach, a w najbliższym czasie przyjdzie mi prawdopodobnie pracować w klubie wielokrotnych Mistrzów Polski w siatkówce mężczyzn. Ciekawe czy będę tam jedyną kobietą? Jeśli tak, to trochę dziwnie mi będzie, ale co tam. Ważne, że osiągam kolejne sukcesy w życiu zawodowym. Chociaż na tej płaszczyźnie mi wychodziło, bo sfera prywatna była uboga, a miłosna to już w ogóle jakaś tragedia. Ale dobrze mi jest tak, jak jest. Może w przyszłości mi się odwidzi.

 - A co ty tak cieszysz ryja już od progu? – zagadała Martyna, gdy wróciłam z pracy.
 - Zgadnij, kto prawdopodobnie zostanie rzecznikiem prasowym Skry Bełchatów? – poruszyłam zabawnie brwiami.
 - Co ty gadasz – otworzyła szeroko oczy. – Ale co, gdzie, jak!?
Streściłam jej moją dzisiejszą rozmowę z szefem. Pisnęła zadowolona i mocno mnie przytuliła, gratulując jednocześnie.
 - Wreszcie zostałaś doceniona, Mela – wyszczerzyła się.
 - A jak szłam na dziennikarstwo, to nikt nie wierzył, że osiągnę sukces i znajdę zatrudnienie gdziekolwiek – zaśmiałam się.
 - Zadzwoń do cioci Kasi i się pochwal, zdolniacho moja!
 - Nie no, na razie nie będę jej mówić, bo to nic pewnego. Szef ma gadać z Piechockim i umówić mnie na rozmowę kwalifikacyjną. Może się jeszcze okazać, że jednak nie jestem odpowiednia na to stanowisko – skrzywiłam się. Nie chciałam w sumie dopuszczać do siebie myśli, że nie dostanę tej pracy. Chyba za bardzo się na to nakręciłam.
 - Daj spokój – machnęła ręką. – Ta rozmowa to będzie formalność. Przecież szef cię przedstawi w samych superlatywach.
 - W superlatywach, to może przedstawiać swoją sekretarkę, z którą się pieprzy jak żona nie widzi – wywróciłam oczami. – Ale ja w sumie nie wyróżniłam się niczym szczególnym.
 - No przecież odkąd pracujesz w tym wydawnictwie, to dział o siatkówce rozkwitł!
 - Co ty taka miła dziś dla mnie jesteś? – zdziwiłam się. – Mam się z mieszkania zmyć na noc, czy coś mojego rozwaliłaś?
 - Ani jedno, ani drugie – spojrzała na mnie spod byka. – Po prostu się cieszę, że wreszcie ktoś cię docenił, a ty jeszcze wymyślasz i doszukujesz dziury w całym.
 - Bo już i tak się za bardzo nakręciłam, a jak nie wypali, to będę tydzień jęczeć.
 - Ja i tak doskonale wiem, że dostaniesz tą robotę – puściła mi oczko. – A w nagrodę pozwalam ci iść i zrobić zakupy, bo lodówka pusta.
Spojrzałam na nią spod byka.
 - Dziś twoja kolej. Wypad do sklepu Krok – wystawiłam jej język i poszłam do łazienki. Za plecami usłyszałam tylko ciche westchnięcie, więc pokręciłam głową. Niby każda kobieta lubi zakupy, ale te dotyczące mody, a nie jedzeniowe. Razem z Martyną nie lubiłyśmy przepychać się z koszykiem, albo wózkiem pomiędzy półkami. W dodatku w takim osiedlowym sklepie można było spotkać te upierdliwe sąsiadki, które po takim spotkaniu miały temat na 2 dni do obgadywania. Jako, że miałam samochód to wolałam stracić trochę paliwa i pojechać do jakiegoś supermarketu, który był 2 ulice dalej, bo tam rzadko spotykałam te stare babska.

Kilka minut po wyjściu mojej współlokatorki zadzwonił dzwonek do drzwi.
 - Kogo tam niesie? – mruknęłam po cichu do siebie i poczłapałam żeby otworzyć. Na wycieraczce stał właściciel mieszkania. Miałam niezbyt ciekawe przeczucia. Po przywitaniu się zaprosiłam gościa do środka.
 - Co pana do nas sprowadza? – zapytałam od razu.
 - Niezbyt ciekawa sprawa, panno Wilczycka – westchnął.
 - Coś się stało? – zmartwiłam się. Pan Tadeusz był miłym człowiekiem, zawsze pogodnym i uśmiechniętym. Rzadko kiedy widziałam go w takim ponurym nastroju.
 - Niestety tak – odparł. – Jest pani koleżanka?
 - Wyszła przed chwilą. Ale przekażę jej, skoro to coś ważnego – oznajmiłam.
 - Wiem, że mogę teraz panie postawić pod ścianą, ale sam stoję w takiej sytuacji. Wiedzą panie, że bardzo panie lubimy z żoną i nie mieliśmy nigdy lepszych lokatorek, na które nigdy skarg nie było, dlatego bardzo mi głupio, że muszę to oznajmić.
 - Podwyższa nam pan czynsz? – zapytałam, bo to pierwsze przyszło mi do głowy.
 - Chciałbym żeby tylko tyle – westchnął. – Będę z panią szczery. Mamy z żoną ogromne długi i jedynym rozwiązaniem będzie sprzedaż tego mieszkania…
 - Za ile? – zapytałam nieśmiało, choć i tak wiedziałam, że nas z Martyną na nie nie stać.
 - Minimum 200 tysięcy – spojrzał na mnie niepewnie.
 - Nie stać nas – skrzywiłam się.
 - Domyślam się, dlatego niestety jestem zmuszony rozwiązać z paniami umowę. Robię to z ogromnym bólem serca, proszę mi wierzyć. Gdyby nie te długi…
 - Rozumiem – westchnęłam, choć nie powiem, nie spodziewałam się, że ten piękny jak dotąd dzień przysporzy mi jeszcze takich problemów, jak brak dachu nad głową.
 - Oczywiście zgodnie z umową zwrócimy kaucję w wysokości 1000 zł i damy paniom miesiąc na znalezienie nowego lokum. Ja nawet z żoną trochę popytałem znajomych i mamy kilka ofert z okolicy – mężczyzna wyciągnął z kieszeni jakąś kartkę i mi podał.
 - To miłe z państwa strony – uśmiechnęłam się lekko.
 - Chociaż w taki sposób chcemy paniom pomóc, bo wiadomo, że to nie jest miłe, kiedy z dnia na dzień traci się dach nad głową – powiedział zmieszany.
 - Rozumiem, że muszą państwo sprzedać mieszkanie i mam nadzieję, że uda nam się szybko znaleźć nowe – wyznałam.
 - Właściciele tych, co są na kartce, to mili ludzie, więc nie będą robić żadnych kłopotów.
Chwilę jeszcze pogadałam z panem Tadeuszem, a gdy wychodził to minął się w drzwiach z Martyną, która zdążyła już zrobić zakupy. Zdziwiła się widokiem właściciela, więc po chwili opowiedziałam jej wszystko. Również była zaskoczona i nie miała zadowolonej miny.
 - W sumie dobre choć tyle, że podał nam kilka adresów – wzruszyła ramionami, wykładając zakupy do lodówki i szafek.
 - Pasuje jechać i obczaić te mieszkania – powiedziałam, pomagając przyjaciółce.
 - To kiedy masz czas? – spytała.
 - Najlepiej jak najszybciej – pomyślałam. – W piątek mam czas, bo nie idę do redakcji, ale wieczorem mam być na rozpoczęciu sezonu Skry.
 - Okej, mi też pasuje, bo piątek mam wolny – wyszczerzyła się. – Jutro zadzwonię i umówię nas na oglądanie tych mieszkań.
 - Obyśmy szybko coś dobrego znalazły, bo jak nie to idziemy pod most – westchnęłam.
 - A będę mogła wybrać który? – spojrzała na mnie niczym kot ze Shreka. Zaśmiałam się, co zrobiła po chwili też blondynka.
 - Byle nie taki nad dużą wodą – rzuciłam.
Mimo niezbyt ciekawej sytuacji, to nie chciałyśmy się tym zbyt przejmować. Pan Tadeusz i jego żona byli naprawdę miłymi starszymi ludźmi i długo oszczędzali na swój wymarzony dom z ogródkiem, dlatego postanowili wynająć to mieszkanie. Od początku nas polubili i nie mieliśmy nigdy żadnych problemów. Dlatego właśnie rozumiałam, że sytuacja zmusiła ich do tego, aby sprzedać mieszkanie. Cieszyłam się, że i tak dali nam ten miesiąc, choć pewnie długi pasuje szybko spłacić.

Wstałam następnego dnia jak zwykle o 7 i odbębniłam cały ten poranny rytuał. Ubrałam przygotowane wcześniej ubranie (link) i wypiłam dużą kawę, od której najlepiej zaczynało mi się dzień. Właściwie to bez niej nie umiałam funkcjonować, ale to szczegół. Gdy wychodziłam do pracy, to w drzwiach minęłam się z Martyną, która wracała z porannego biegania. Pożegnałam się i ruszyłam w kierunku redakcji.
Bełchatów nie był jakimś dużym miastem, ale poranne korki to była normalka. Starałam się jeździć skrótami, bo znałam to miasto jak własną kieszeń, ale i tak poranna droga trochę czasu mi zajmowała. Mimo to w pracy byłam punktualnie. Przywitałam się z innymi i usiadłam przy swoim biurku. Nie dane mi było długo przy nim zająć, bo od razu koleżanka z pracy powiedziała, że szef mnie prosi do siebie. Miałam nadzieję, że ma to związek ze Skrą Bełchatów.
Weszłam do siedziby redaktora naczelnego, po wcześniejszym zapukaniu i usłyszeniu ‘’proszę’’. Niestety szef siedział na kanapie, jednak miałam nadzieję, że załatwimy to szybko i nie zacznie się zbytnio przymilać.
 - Usiądź sobie koło mnie – poklepał miejsce na kanapie, a ja się wzdrygnęłam w środku. – Nie będziemy tak na stojąco rozmawiać.
Niechętnie usiadłam, ale rzecz jasna na drugim końcu kanapy.
 - A więc rozmawiałem z prezesem Piechockim – zaczął, zbliżając się do mnie. No nie wytrzymam. Jak zacznie mnie obmacywać, to mu dam w zęby. – W piątek bądź już o 17 na hali, bo masz rozmowę kwalifikacyjną.
 - Dziękuję – uśmiechnęłam się. – Chciałabym dostać tą pracę.
 - Nic się nie bój – położył swoje grube łapsko na moim kolanie. Zebrało mnie na wymioty. – Jesteś zdolna i młoda, a do tego ładna, na pewno dostaniesz.
 - No mam nadzieję – wstałam gwałtownie. – Jeszcze raz dziękuję i wracam do pracy.

 - Jak już dostaniesz tą posadę, to podpiszesz z nami nową umowę – powiedział, gdy byłam już przy drzwiach. Kiwnęłam głową i wyszłam. Nie znosiłam wizyt u naczelnego. Był obleśnym typem przed pięćdziesiątką i w dodatku niewyżytym seksualnie. Miał żonę i trójkę dzieci, którzy żyli nieświadomi w wypasionym domu na obrzeżach miasta. Cała redakcja wiedziała, że szef ma skłonności do młodych kobiet, a jego żona była w niego wpatrzona jak w obrazek. Biedna kobieta. Ostatnimi czasy zatrudnił nową sekretarkę i to właśnie ona była jego najnowszą zdobyczą do wyładowywania napięcia seksualnego. Straszne, ale prawdziwe i niestety coraz częściej spotykane. Jego zachowanie wobec pracownic zdecydowanie podchodziło pod mobbing, a nawet czasem molestowanie, ale żadna nie pójdzie tego zgłosić. Nie był on tylko naczelnym ale i grubą szychą w mieście. Te, które się postawiły, bo zabrnął za daleko były skończone w Bełchatowie i żyły z zasiłku, albo się przeprowadzały w poszukiwaniu pracy. Na szczęście umiałam zwykle wybrnąć z tych niezręcznych sytuacji. Miałam więc nadzieję, że nie uzna mnie za nową zdobycz i moja posada będzie bezpieczna. 

_______________________

Początek i od razu problemy, ale i niespodzianka :D Wiem, że trochę wieje nudą, ale potem się rozkręci !
Pozdrawiam ;*

18 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. no w końcu mogę komentować, ale czytałam wczoraj!
      ja jestem jakaś strasznie niecierpliwa, chcę już WRONĘ! <3
      jak zawsze super :)

      Usuń
  2. Świetny rozdział pomimo problemów. Z niecierpliwością czekam na kolejny. Pozdrawiam. Paula :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawie się zaczyna. Mam nadzieje, że w kolejnym już pojawia się siatkarze.
    Życzę weny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. No Problemy, ale mam nadzieję, że dziewczyny sobie poradzą.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tam za Wroną wcale nie tęsknię, ale tak coś czuję, że w kolejnym rozdziale już się pojawi ;) Tak na marginesie, to myślałam, że pociągniesz dalej wątek wakacji na Ibizie, a tu proszę, przeszłaś do czegoś zupełnie innego :)
    Dziewczyny znalazły się w nieciekawej sytuacji, ale miło ze strony właściciela, że postanowił im ułatwić poszukiwania nowego lokum, więc raczej niewielkie szanse, że wylądują pod mostem :P
    Od pana "lepkie ręce" lepiej trzymać się z daleka. Tacy są najgorsi - ani się przeciwstawić, ani skutecznie unieszkodliwić, bo w ten sposób można tylko narobić sobie kłopotów.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Czasem trzeba "iść pod górkę" . Życie pełne jest problemów i tymi "problemami mnie zaciekawiłaś. Czekam na dalszy rozwój akcji :)

    Zapraszam na prolog na http://w-serpentynie-glupstw.blogspot.com/
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny!
    Do następnego ;)
    /Ola

    OdpowiedzUsuń
  8. A mi się tam podoba :)
    No nie powiem jest ciężko bo stracenie mieszkania to nie jest łatwe :)
    Coś czuję ze nowym sąsiadem będzie jeden ze Skrzatow :)
    Pozdrawiam Dooma :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mega. Bardzo dobrze piszesz ;) Czekam do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Super. Bardzo dobrze piszesz. Do następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. On ~ po udanym sezonie reprezentacyjnym przenosi się do Gdańska. Marzy o znalezieniu czegoś więcej niż chwilowego uniesienia, czy ona zdoła tego dokonać?

    Ona ~ piękna, młoda utalentowana, całkowicie oddana swojej pasji, z którą wiąże swoją przyszłość. Brakuje jej w życiu tylko jednego, czy on podoła temu zadaniu?

    Czyli Janek Nowakowski i Luiza WIeczorkowska w odsłonie Azraela.

    http://pasjonaci-namietnosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapraszam na Iluzję pierwszą :]
    http://w-swiecie-iluzji.blogspot.com/2015/08/iluzja-pierwsza.html

    OdpowiedzUsuń
  13. Ciekawie się zaczyna :D Ja również za Wronką nie tęsknie, ale jak mniemam pojawi się na pewno xd czekam na kolejne rozdziały
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie wieje nudą. Nie wiem co się musi stać żebyś uważała, że nie jest nudno xd. Jak dla mnie to wystarczająco dużo jak na jeden rozdział :)
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  15. Zapraszam na początek mojego końca
    Blog dla każdego.
    Dlaczego?
    Bo to, kim będzie bohater, zależy od Was :).
    http://niemozliwe-zycie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Zapraszam do mnie na 9 ;) http://wyciagnij-dlonie-chwyc-marzenia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. WW i KK, czyli Bełchatowsko-Bielskie opowiadanie, na które z całego serduszka zapraszam
    http://oczekiwana-milosc.blogspot.com/
    ~DF. czyli stara Azrael.

    OdpowiedzUsuń