Piątek zapowiadał się niezwykle pracowicie, bo miałyśmy z
Martyną do zobaczenia 4 mieszkania. W dodatku był bardzo ciepły dzień, mimo, że
lada dzień miał zacząć się październik. W ogóle ostatnio pogoda nas
rozpieszczała. Może zimy nie będzie? W sumie na święta mógłby być śnieg, a poza
tym temperatura niech będzie powyżej zera. Pasowałoby mi to. Ubrałam się lekko
(link), ale ładnie żeby właścicieli mieszkań nie odstraszyć, że jakaś hołota
się chce wprowadzić. Pierwsze wrażenie przede wszystkim!
- Ty chcesz
właścicieli podrywać, że się tak odszczeliłaś? – rzuciła Tyśka na mój widok.
Spojrzałam na nią spod byka.
- Jeszcze mi
faceta brakuje. Mało problemów mam? – prychnęłam.
- A ja tylko
czekam na tego mistrza, któremu się uda cię usidlić – pokręciła głową
rozbawiona.
- Wyrażaj się –
warknęłam. – Nie jestem jakąś zwierzyną żeby mnie usidlić.
- Znowu te twoje
feministyczne zapędy się ujawniają?
- Bywa –
wzruszyłam ramionami i się wyszczerzyłam. – Lepiej rób kawę, kobieto, a nie
komentuj.
Punktualnie o 9 miałyśmy pierwsze spotkanie. Właściciel
był miły, a mieszkanie było ładnie urządzone. Znajdywało się niedaleko naszego
dotychczasowego lokum. Pozostałe odbębniłyśmy dość szybko i sprawnie, więc o 15
siedziałyśmy już w kawiarni, pijąc kawę. Musiałyśmy podjąć jakąś decyzję.
Mieszkania różniły się cenowo o około 100 zł, co nie jest jakąś fortuną. Wyglądem jednak były różnica.
- Może to drugie ?
– zaproponowała Martyna.
- Też nad nim
myślałam – odparłam. – Jest dość fajnie urządzone i co najważniejsze na
parterze. Nie ma dużo chodzenia po schodach.
- To ostatnie też
jest spoko, ale 6 piętro i brak windy w bloku – skrzywiła się.
- Też mnie to
odrzuciło właśnie – jęknęłam. – Wiesz, że ja często szpilki noszę i jakbym tyle
codziennie lecieć musiała to w końcu zlecę.
- Czyli drugie? –
uśmiechnęła się.
- Jeszcze mamy trochę czasu, ale byłabym za
tym.
Nie gadałyśmy za długo, bo musiałam wrócić, przebrać się
i jechać do hali Energia na rozmowę kwalifikacyjną, a potem miało odbyć się
uroczyste otwarcie sezonu Skry Bełchatów. Musiałam napisać sprawozdanie z tego
wydarzenia, porobić dla picu kilka zdjęć żeby było na stronę i jakieś wywiady by
się przydały. Czyli normalka.
Punktualnie zjawiłam się pod gabinetem prezesa
Piechockiego. Zapukałam. Usłyszałam standardowe ‘’proszę’’ i weszłam do środka.
Gabinet był urządzony ładnie, jak dla mnie. Pod oknem stało duże biurko, przy
którym siedział właściciel owego pomieszczenia. Po prawej stronie był regał, na
którym była tona papierów i segregatory. Chyba prezes nie bardzo lubił tam
sprzątać. Dziwne, że się w tym odnajdywał, o ile się odnajdywał. Na ścianach
gabinetu wisiały medale oraz zdjęcia Skry Bełchatów. Można by rzec –
standardowy gabinet prezesa klubu sportowego.
- Dzień dobry –
przywitałam się. – Ja jestem…
- Melania
Wilczycka? – zapytał, a ja tylko kiwnęłam głową. – Witam. Proszę usiąść.
Mężczyzna był kompletnie inny, niż mój szef. Miły i nie
taki obleśny jak Kosecki. Aż dziwne, że się przyjaźnili. Miałam nadzieję na
miłą współpracę, o ile dostanę tu etat.
- Remigiusz
opowiadał mi o pani…
- Po prostu
Melania – przerwałam, a prezes się uśmiechnął.
- A więc Melanio,
Remigiusz wiele mi o tobie opowiadał. Jeżeli rzeczywiście jesteś tak solidną i
pracownicą, w co nie wątpię, to nasza współpraca powinna polegać bez zarzutu.
- Staram się po
prostu wykonywać swoje obowiązki jak najlepiej – wzruszyłam ramionami.
- Kojarzę cię z
meczów. Często bywasz, prawda?
- Zajmuję się w
redakcji głównie siatkówką. Piszę relacje z meczów, przeprowadzam wywiady itp.
– wyjaśniłam.
- Tak, tak, wiem.
Widziałem twoje artykuły. Używasz pięknego języka i dobrze przekazujesz
informacje. Kogoś takiego szukamy – uśmiechnął się. – Z tego, co się
dowiedziałem, to studiowałaś public relations, tak?
- Tak. A co to ma
do rzecznika prasowego? – zdziwiłam się.
- Chciałbym abyś
nie była jedynie rzecznikiem prasowym, ale także specem od spraw PR. Niedawno
taki fachowiec zrezygnował z pracy i niemal spadasz nam z nieba – zaśmiał się.
- Zaskoczył mnie
pan – odparłam szczerze. Takiego obrotu spraw to ja się nie spodziewałam. – Ale
mam też pracę nadal w redakcji i…
- Wiem, wiem, ale
godziny pracy nie są zbyt długie i dość elastyczne. Ja się z Remigiuszem
dogadam w tej sprawie. Proszę się nie martwić, czas wolny będziesz mieć nadal.
Nie spodziewałam się, że ta rozmowa kwalifikacyjna może
aż tak pozytywnie przebiec. Właściwie była tylko formalnością. W dodatku
pełniłabym tam ważniejszą funkcję, niż rzecznik prasowy. Wreszcie pracowałabym w
zawodzie, który na dodatek był powiązany z moimi zainteresowaniami. Warto było
mieć w szkole szeroki wachlarz zainteresowań! Wreszcie mi się to wszystko
przydało. Gdybym tylko teraz mogła spojrzeć w oczy tych wszystkich, którzy się
ze mnie śmiali i uważali, że nic nie osiągnę. Przysięgłam sobie, że ciężką pracą dojdę daleko i wreszcie spełniam marzenia.
Weszłam na halę, na której ustawiona była scena na środku
boiska. Dziennikarze i fotoreporterzy już się powoli rozkładali, a kibice
schodzili na trybuny. Prowadzący Jerzy Mielewski kręcił się w okolicy sceny i
rozmawiał z kapitanem Skry Bełchatów – Mariuszem Wlazłym. Zauważyłam też innych
siatkarzy oraz tą najnowszą twarz w swoim fachu, a mianowicie trenera Miguela
Falascę. Niewiele osób w niego wierzy, bo dopiero co skończył karierę
zawodniczą, a od razu został trenerem, w dodatku utytułowanej drużyny w Polsce.
Coś czułam jednak, że ta zmiana wyjdzie im na dobre. Intuicja rzadko kiedy mnie
myliła.
Podeszłam do swojego stolika i położyłam torbę, z której
wyciągnęłam laptopa. Rozłożyłam wszystko dokładnie i usiadłam. Pozostało mi
tylko czekać aż wszystko się zacznie i będę mogła zająć się moją pracą. Dziwnie
było patrzeć na siatkarzy i myśleć, że niedługo będę mogła ich nazywać kolegami
z pracy. Będę mogła mówić do nich po imieniu, a kto wie, może z niektórymi się
zaprzyjaźnię?
W pewnym momencie zauważyłam Wronę. No tak, z nim też
przyjdzie mi pracować i teraz to do mnie dotarło. Trochę niemiło się
poznaliśmy, a właściwie nie poznaliśmy, bo byłam tak wkurzona, że nie
powiedziałam mu jak mam na imię. W sumie nie wiem, po co mu ono było. Co on,
chciał mnie na spotted poszukać, czy co? Jakoś nie zapałałam do niego sympatią,
choć go nie znałam. Może z czasem zmienię o nim zdanie, ale na początek można
się trochę przecież podroczyć.
Prezentacja, jak prezentacja – trochę nudnawo, ale coś
tam w Wordzie nabazgrałam. Może w domu dostanę weny twórczej i coś pododaję.
Nowe twarze w zespole zostały przedstawione, a trochę ich było. Prezes także
zabrał głos i zapowiedział również zmiany kadrowe. Ciekawe, czy mnie także miał
na myśli? Jeżeli tak, to bardzo mi miło. Cytując pewnego bohatera Igłą Szyte :
‘’Panie prezesie, kocham pana’’.
W końcu siatkarze poszli się przebrać, a scena została
rozebrana. Na parkiet najpierw wyszła przyjezdna drużyna ze Słowacji, która od
razu zaczęła się rozgrzewać. Następnie przyszedł czas na Skrzaty, których
kibice przywitali gromkimi brawami i okrzykami. No cóż, polscy kibice są
najlepsi na świecie, czemu tu się dziwić. Czarno-żółci także przystąpili do
rozgrzewki. Najpierw się rozciągali, a później wzięli piłki i odbijali w
parach. W pewnym momencie poczułam jak jedna ląduje na mojej głowie. Dość mocno
we mnie stuknęła, więc syknęłam zła. Rozmasowałam sobie czubek głowy i wzrokiem
zaczęłam szukać sprawcy. Nie musiałam długo czekać bo jakiś dwumetrowiec przysłonił
mi widok. Zacisnęłam usta w cienką linię i spojrzałam do góry, słuchając jakiś
kiepskich przeprosin. Już po głosie wiedziałam kto był moim oprawcą.
- Daruj sobie,
Wrona – mruknęłam. Na jego twarzy malowało się zdziwienie, a po chwili także i
rozbawienie.
- Jaki ten świat
jest mały – pokręcił głową, a ja wywróciłam oczami.
- Niestety zbyt
mały – uśmiechnęłam się sztucznie.
- Mogłabyś mi
podać piłkę?
Westchnęłam i podałam mu owy przedmiot, który leżał koło
mojego krzesła. Uśmiechnął się promiennie, a następnie oparł o bandę przed moim
stolikiem.
- A może w ramach
przeprosin dasz się zaprosić na kawę? – zapytał, używając zapewne swojego
uśmiechu numer 5, na który wyrywał laski. Nie ze mną jednak te numery.
- Olałam cię na
Ibizie i myślisz, że przez te 2 miesiące coś się zmieniło? – uniosłam jedną
brew. Znowu go zaskoczyłam. Zapewne żadna dziewczyna nie pogrywała tak jeszcze
z nim.
- Nadal mam
nadzieję, że zmienisz zdanie – oznajmił.
- Nadzieja matką
głupich, Wrona – zatrzepotałam złośliwie rzęsami.
- W takim razie
będę mądrzejszy i udam się na rozgrzewkę – mruknął.
- Wrona, przestań
podrywać dziennikarki i się rozgrzewaj, bo do siatki nie doskoczysz –
usłyszałam drugiego środkowego polskiej kadry, który do nas podszedł.
- Nie podrywam –
wzdrygnął się. – A na pewno nie ją.
- Odnosiłam odwrotne wrażenie, więc wybacz, że byłam
niemiła – uśmiechnęłam się ironicznie. Przeszył mnie spojrzeniem. Kłos chyba
wyczuł gęstą atmosferę i postanowił interweniować.
- To ja w takim
razie zabiorę kolegę, a pani życzę miłej pracy i zapraszam na jakiś wywiad
potem jakby co – uśmiechnął się i pociągnął Andrzeja za sobą.
- Chętnie
skorzystam – odparłam dużo milszym tonem. Kolejne starcie z Wroną i kolejne
wygrane przeze mnie. Niech sobie nie myśli, że może mieć każdą laskę, bo jego
urok osobisty nie działa na wszystkie dziewczyny.
Mecz towarzyski zakończył się wynikiem 3:0 dla
gospodarzy, co w sumie było do przewidzenia, bo goście nie prezentowali
jakiegoś wybitnego poziomu. Kibicom mimo to się podobało i zaraz po ostatnim
punkcie rzucili się w kierunku band, chcąc zdobyć autografy, czy zdjęcia ze swoimi idolami. Zebrałam swój sprzęt i chciałam przeprowadzić z kimś wywiad. Dobrym
materiałem byłaby rozmowa z prezesem. O wilku mowa można by było rzec, bo
Piechocki zmaterializował się przy moim stoliku.
- Zapraszam na
boisko – zaczął. – Będziesz miała łatwiejszy dostęp do zawodników żeby z nimi
porozmawiać.
- Tak właściwie to
chciałabym najpierw przeprowadzić wywiad z panem – uśmiechnęłam się.
- A więc zapraszam
serdecznie – zaśmiał się i rzucił do ochroniarza żeby mnie wpuścił poza bandy.
Zadałam kilka pytań prezesowi odnośnie przyszłego sezonu, nagrywając oczywiście
rozmowę dyktafonem.
- To widzimy się w
poniedziałek? – zapytał na koniec.
- Punktualnie o 10
– uśmiechnęłam się.
- W takim razie do
zobaczenia – uścisnął mi dłoń i odszedł. Odwróciłam się, szukając wzrokiem
kogoś z kim mogłabym porozmawiać. Zlokalizowałam Uriarte, więc poprosiłam o
kilka słów. Zgodził się bez problemu, więc pasowało mi jeszcze jeden wywiad
przeprowadzić żeby więcej materiału było. Od razu w oko wpadł mi Kłos. W końcu
sam zapraszał! Podeszłam do niego, pytając czy poświęci mi kilka minut.
- Jasne, przecież
obiecałem – zaśmiał się. Odpowiedział na 3 moje pytania, więc miałam materiał
na całą rubrykę sportową w tym tygodniu.
- Dzięki za
rozmowę – odparłam, chowając sprzęt do torebki.
- Nie ma za co ,
drobiazg – puścił mi oczko. – Ty jesteś tą dziewczyną z Ibizy, która tak
zdenerwowała Andrzeja?
- A co, już się
poskarżył? – prychnęłam.
- Już dawno, ale
dziś powiedział, że to ty. Śmieszny zbieg okoliczności, że się znów
spotkaliście – zaśmiał się.
- I jeszcze
spotkamy – mruknęłam cicho pod nosem.
- Słucham? –
dopytywał, bo nie dosłyszał.
- Nic, nic. Muszę
lecieć, ale miło było poznać – uśmiechnęłam się i ruszyłam do wyjścia.
_______________________
Chcieliście Wronę, to go macie. Znów zgrzyty :D Ale spokoojnie, to początek. Potem się rozkręci akcja, mam nadzieję, że wytrzymacie :P
Pozdrawiam ;*
Pozdrawiam ;*
CZYTAM = KOMENTUJĘ = MOTYWUJĘ
Pierwsza!
OdpowiedzUsuńO kuwa, nie komentowałam tego :O
UsuńRozdział super, fajnie że jest Wrona :3
Czekam na kolejny i zapraszam
Po pierwsze na Kwasa i Włodiego
http://oczekiwana-milosc.blogspot.com/2015/08/zycie-jak-to-zycie-toczy-sie-swoim.html
I po drugie, na... WRONKĘ
http://just-love-nothing-else-matters.blogspot.com/2015/08/rozdzia-16_29.html
Superr❤❤❤
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział
OdpowiedzUsuńJuż nie moge doczekać sie kolejnego
Ja jestem do Wrony antypatycznie nastawiona, więc będę wirtualnie wspierać główną bohaterkę w dogryzaniu środkowemu :) Mam nadzieję, że zanim zaczną spijać sobie z dzióbków (bo pewnie prędzej czy później i tak do tego dojdzie :P), Mela jeszcze nie raz da mu popalić :)
OdpowiedzUsuńKurczę, dostać taką posadę jak Mela to prawie jak wygrać los na loterii, ale z pewnością swoją ciężką pracą i determinacją zasłużyła na nią.
No i cieszy również fakt, że dziewczyny jednak nie wylądują pod mostem :P
Pozdrawiam ;*
PS. U mnie rozdział powinien pojawić się jutro :)
No to wesoło będzie na pewno :) Mam nadzieję, że się polubią.
OdpowiedzUsuńTo mi się podoba! Mogłaby go bardziej pocisnąć, ale niech ci bedzie :)
OdpowiedzUsuńŚwietny.
OdpowiedzUsuńDo następnego ;)
/Ola
Serdecznie zapraszam na nowość na http://w-serpentynie-glupstw.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńbuziaki :)
Świetnie
OdpowiedzUsuńDo kolejnego. <3
Wreszcie mogę skomentować! Na pewno będzie ciekawie :D Mam nadzieję(chociaż wiem ze i tak t nic nie da), że oni nie będę razem xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam <3
Ps.Zapraszam na pierwszy u Marcjanny ;) http://marzenia-sa-jak-gwiazdy.blogspot.com
Uwielbiam :D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, złe linki ;)
Usuńhttp://w-swiecie-iluzji.blogspot.com/
Witam :*
OdpowiedzUsuńWojna na docinki ! Coś innego i fajnego zawsze poczytam :D.
Mela podbija świat w roli speca od spraw PR ! Oby na dobre jej to wyszło, ale zawsze Wronka może pokrzyżować jej sprawy ^^.
Pozdrawiam Dooma :).
Witam :*
UsuńSerdecznie zapraszam na 56 odsłonę u Zbycha i Domy :). Zachęcam do pozostawienia komentarza. Mam nadzieję, że się spodoba :D.
Pozdrawiam Dooma :).
Hejo :*
UsuńZapraszam na 57 rozdział :). W końcu sielanka przerwana :D ! Mam nadzieję, że rozdział się spodoba :*
Pozdrawiam Dooma :).
http://ty-i-ja-i-siatkowka-do-konca-zycia.blogspot.com/
Akcja reaktywacja na: http://samotne-dusze.blogspot.com/2015/08/szescdziesiat-piec.html !
OdpowiedzUsuńgdzie jest nowy ja się pytam?
OdpowiedzUsuńi zapraszam do ani i wrony na epilog
http://just-love-nothing-else-matters.blogspot.com/2015/08/epilog.html
zapraszam na dwójeczkę u Kwasa i Włodiego :)
OdpowiedzUsuńhttp://oczekiwana-milosc.blogspot.com/2015/09/by-jak-natretna-mucha-za-nic-nie-da-sie_4.html
Jestem i ja!
OdpowiedzUsuńPozwolisz, że ograniczę swój komentarz - na razie muszę się wkręcić..
ale ja tutaj będę.
chcę być informowana!
W wolnej chwili zapraszam do siebie ;)
www.przespac-przeczekac-trzeba-mi.blogspot.com/