25 sierpnia 2015

Rozdział 3

Przez weekend podjęłyśmy z Martyną decyzję, które mieszkanie wynajmiemy. Nie zmieniła się ona od naszej rozmowy w kawiarni. Mieszkanie przy ulicy 1 Maja było dla nas najlepszą opcją, więc w poniedziałek Martyna zadzwoniła do właściciela i mogłyśmy podpisywać umowę. Szczerze, to byłam podekscytowana tą przeprowadzką. Nowe mieszkanie, ładniejsze od naszego, choć i tak pewnie w nim pozmieniamy, bo moje meble (link) w pokoju były zbyt cudowne żeby się marnowały gdzieś w piwnicy bądź w kompletnie innym miejscu. Nowe osiedle, nowi sąsiedzi, nowe twarze. Takie trochę mini zaczynanie życia od nowa. Uśmiechnęłam się na samą myśl o tym.

Koniec weekendu równał się także z moją nową pracą. Wcześniej jednak byłam w redakcji, aby podpisać nową umowę. Praca na pół etatu z możliwością pracy w domu i przez pół mniejsze zarobki. Nie miało to jednak znaczenia, bo honorarium w Skrze wynosiło więcej, niż zarabiałam do tej pory. Teraz to mogłam sobie zacząć odkładać na większe cele i spełnianie marzeń!
Punktualnie o 10 zjawiłam się w hali Energia. Idąc korytarzem słyszałam dźwięk odbijanej piłki i charakterystyczne piski butów, które dobiegały z sali. Akurat trwał trening – mądra ja to wywnioskowała. Geniusz ze mnie, nie ma co. Zapukałam do gabinetu prezesa, który od razu rzucił ‘’proszę’’. Podpisaliśmy umowę, bez zbędnego owijania w bawełnę. Jaka ja szalona jestem, to już druga umowa tego dnia. Czyżby ktoś jeszcze chciał mnie zatrudnić? Mówcie szybko, bo mam juz rękę wyrobiona do podpisywania.
 - Może teraz pójdziesz poznać swoich kolegów z pracy? – uśmiechnął się. – O ile tak można ich nazwać.
 - Chyba można – zaśmiałam się. – Czemu nie? Lepsze to, niż przedstawianie się każdemu po kolei.
 - O właśnie, więc chodźmy – oznajmił i przepuścił mnie w drzwiach. Udaliśmy się na halę, gdzie zawodnicy właśnie odkładali piłki do koszy na nie przeznaczonych. Wszyscy niemal w tym samym momencie zainteresowali się kto ich odwiedził.
 - O kurwa – wyrwało się jednemu, a ja wiedziałam czyj to był głos. Ej Wrona, Wrona. Mi jeszcze bardziej nie uśmiecha się z tobą pracować.
 - Wyrażajcie się przy kobiecie! – krzyknął Piechocki, a ja się zaśmiałam pod nosem. – A teraz przedstawiam wam naszą nową siłę w Skrze.
 - Cześć – zaczęłam z uśmiechem, żeby stwarzać pozory miłej i kulturalnej. – Nazywam się Melania Wilczycka, albo po prostu Mela dla znajomych.
 - Melania będzie naszym nowym rzecznikiem prasowym oraz specem od spraw PR – wyjaśnił mój nowy szef. Wszyscy pokiwali głowami. Nie widziałam żadnych emocji na ich twarzach i trochę się przestraszyłam.
 - Zaraz, zaraz.. czyli będzie tu pracować, tak? – dopiero teraz zajarzył Conte. Stojący koło niego Nicholas westchnął, spuszczając głowę.
 - Nie wierzę, że jesteśmy z tego samego kraju… - jęknął cicho.
 - Tak, Melania będzie z nami pracować – powiedział pan Konrad i dopiero wtedy siatkarze zaczęli się szczerzyć i klaskać. Wow, mają refleks. Za te chwile grozy powinni mi jakąś premię doliczyć.
 - To teraz was zostawiam. Poznajcie się, ale nie zróbcie nic Melanii i zachowujcie się jak ludzie, dobrze?
 - Dobrze, panie prezesie – wszyscy przybrali miny aniołków.
 - Powodzenia – szepnął w moją stronę prezes i wyszedł. No to zostałam sama na polu bitwy… jedna drobna Melania i 14 wielkoludów. No nieźle.

Mimo moich drobnych obaw, to przywitali mnie z entuzjazmem. Z tego co wiedziałam, to niewiele kobiet tu pracowało, a jak już to jako sprzątaczki. Czułam się wyróżniona. Jedyna kobieta na wyższym stanowisku, a nawet dwóch! Była też asystentka prezesa, ale moja praca była ważniejsza, jak to sobie mówiłam. No co, chcę się czuć ważna !
Poznałam chłopaków i wszyscy byli bardzo sympatyczni. Jedynie Wrona niewiele się odzywał. Chyba dalej biedak przeżywał kolejnego kosza, którego ode mnie dostał. Na to się nie umiera, więc nie zaprzątałam sobie nim głowy. Odebrałam jeszcze klucze do swojego gabinetu i tam się udałam. Było to niewielkie pomieszczenie, ale fajnie urządzone (link). Widać, że nie tylko szatnia Skrzatów przeszła remont przez lato. Zamknęłam za sobą drzwi i odłożyłam torebkę na biurko. Usiadłam w fotelu i stwierdziłam, że jest szalenie wygodny. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Poza segregatorami i jakimiś papierami, to nic więcej tu nie było. Dostałam jednak od szefa wolną rękę, bo w końcu to był mój gabinet. Mogłam sobie go urządzić, jak mi się podoba. Postanowiłam kupić jakiegoś kwiatka, albo ze dwa żeby zrobiło się radośniej i bardziej żywo. Poza tym odwiedzę sklep z różnymi pierdołami dekoracyjnymi i od razu zrobi się przytulniej. Lubiłam dbać o takie szczegóły.
Usłyszałam pukanie do drzwi. Ooo, nawet pierwszych gości mam! Z uśmiechem powiedziałam ‘’proszę’’, ale po chwili zszedł mi on z twarzy. Czy ten Wrona nigdy nie odpuszcza?
 - Zgubiłeś się? – zapytałam na wstępie.
 - Nie bój się, nie zamierzam cię nigdzie zapraszać – mruknął niezadowolony moim chłodnym powitaniem.
 - Co za zmiana, Wrona – zaśmiałam się.
 - Przyszedłem, bo wreszcie jestem usatysfakcjonowany – uśmiechnął się łobuzersko. Spojrzałam na niego pytająco. – Melania.
 - Ah, no tak – pokręciłam głową rozbawiona. – Ale gdyby nie to, że od dziś tu pracuję, to nadal byś nie wiedział.
 - Niby tak, ale mam satysfakcję, bo wreszcie poznałem twoje imię.
 - Kto co lubi – wzruszyłam ramionami.
 - Ładne, takie oryginalne – skomentował.
 - Bo ja cała jestem oryginalna. Nie zauważyłeś?
 - Coś tam mi się rzuciło w oczy – puścił mi oczko. – Niby powiedziałem, że nie zamierzam cię nigdzie zapraszać, ale drużyna mnie oddelegowała. To zaproszenie od wszystkich.
 - Jakie? – zdziwiłam się.
 - Zawsze na rozpoczęcie sezonu wybieramy się do klubu na imprezę. Pomyśleliśmy, że może chciałabyś przyjść. W końcu od dziś jesteś częścią zespołu – uśmiechnął się, a ja zastanowiłam chwilę.
 - W sumie – mówiłam. – Czemu nie? Kiedy i gdzie?
 - Piątek w COCOsound. Zaczynamy od 20.
 - Postaram się wpaść – oznajmiłam.
 - Okej, to do zobaczenia – uśmiechnął się i wyszedł. Ten Wrona jednak nie był taki całkiem zły. Dało się go znieść. Zobaczymy, czy z czasem nie zacznie mnie denerwować bardziej. Niby to głupie, że nie darzę go sympatią, bo wylał mi napój na sukienkę, ale po pierwsze była to jedna z moich najlepszych sukienek, a po drugie był wtedy zbyt nachalny. Poza tym, to nie było tak, że ja go nie lubię. Ja po prostu odkryłam, że lubię go denerwować, chociaż znamy się krótko.

 - I jak pierwszy dzień w pracy? – zapytała Martyna, pakując kolejne swoje rzeczy do kartonu.
 - Nawet dobrze – wzruszyłam ramionami. – Mam już zaproszenie na klubową imprezę.
 - Oo – ożywiła się. – Wiedziałam, że cię od razu polubią!
 - Ja tylko sprawiam takie pierwsze wrażenie dobre. Potem się na mnie poznają – zaśmiałam się.
 - Wymyślasz – wywróciła oczami. – Idziesz na tą imprezę?
 - Nie wiem w sumie. Nikogo z nich  nie znam poza nazwiskami i tym jak grają.
 - No weź – jęknęła. – Taka impreza to idealna okazja żeby się poznać! Poza tym znasz się z Wroną już.
Przy ostatnim zdaniu znacząco poruszyła brwiami, a ja tylko wywróciłam oczami. Reagowała tak na każdego chłopaka, którego poznawałam. To było strasznie uciążliwe.
 - Znam i nie znam. Nic o sobie nie wiemy, a poza tym on mnie nie lubi, bo go kilka razy już olałam – wystawiłam jej język.
 - Mogłabyś się wreszcie kimś zainteresować, a nie wszystkich odstraszać – westchnęła, zamykając pudło i odsuwając pod ścianę. Nasze mieszkanie było z każdym dniem coraz bardziej puste.
 - A ty mogłabyś wreszcie zrozumieć, że mi jest dobrze tak, jak jest – wzruszyłam ramionami i poszłam do siebie.
Sięgnęłam po komórkę i wybrałam w kontaktach dobrze znany numer. Z uśmiechem na ustach wcisnęłam ‘połącz’ i przyłożyłam urządzenie do ucha. Rozłożyłam się wygodnie na łóżku i czekałam aż rozmówczyni odbierze. Nie musiałam czekać długo, bo wystarczyły 2 sygnały.
 - Kogo moje uszy słyszą – zaśmiała się kobieta.
 - Cześć ciociu – przywitałam się. – Przepraszam, że dawno nie dzwoniłam, ale trochę się u nas pozmieniało. W sumie to głównie u mnie.
 - W takim razie zamieniam się w słuch. Dzieciaki się bawią, więc mam czas – zaśmiała się. – Ale mam nadzieję, że zmiany na lepsze?
 - Raczej tak – odparłam. – Pierwsza to zmieniamy z Martyną mieszkanie.
 - A co wam w starym nie pasowało, dziewczynki?
 - Właściciele, to starsze małżeństwo, musi je sprzedać żeby długi pospłacać – westchnęłam.
 - Postawili was pod ścianą! – oburzyła się.
 - Tak to wyglądało na początku, ale od razu dali nam adresy i namiary na znajomych, którzy mają mieszkania na wynajem i w sumie za te same pieniądze będziemy mieć większe i ładniejsze – wyszczerzyłam się, choć ciocia tego nie widziała.
 - W sumie wyszło wam na dobre w takim razie – zaśmiała się. – Jeszcze jakieś rewelacje masz Meluś?
 - Pracę też mam nową – powiedziałam,  a po chwili streściłam mniej więcej jak teraz będzie wyglądać moje życie zawodowe.
 - Ciekawy tydzień macie, dziewczynki. Ale ogólnie to zadowolone jesteście?
 - Jak na razie tak – przyznałam. – Zobaczymy co czas przyniesie.
 - Będę trzymać kciuki żeby wszystko wyszło jak najlepiej.
 - Dziękuję. Na ciocię zawsze można liczyć – uśmiechnęłam się sama do siebie. Kochałam tą kobietę chyba najbardziej na świecie. Zawsze była dla mnie jak matka.
 - A kiedy nas odwiedzicie z Tysią?
 - Jak będziemy miały czas. Teraz nie bardzo jest jak – skrzywiłam się.
 - Wiesz, że możecie wpaść nawet bez zapowiedzi.
 - Wiem, wiem. Tylko teraz naprawdę nie bardzo mamy jak.
 - Rozumiem, ale mam nadzieję, że to będzie niebawem.
W tym momencie usłyszałam jakieś krzyki w tle.
 - Wybacz, Melka, ale muszę kończyć – westchnęła. – Antek z Kubą znowu się kłócą. Koniec świata z tymi dzieciakami.
 - Leć do nich. Na karnego jeża ich posadź – parsknęłam śmiechem.
 - Przyznaj, że to była skuteczna metoda – uczyniła to samo co ja.
 - No tak, tak. Ale to stare dzieje, już jestem grzeczna – wyszczerzyłam się.
 - Nie wątpię oczywiście. A teraz naprawdę kończę, bo zaraz do bójki dojdzie i nawet jeż nie pomoże – westchnęła. – Trzymajcie się tam, dziewczynki. Martynkę pozdrów!
 - Pozdrowię, pozdrowię.

Zakończyłam połączenie i wstałam niechętnie z łóżka. Spojrzałam na puste pudełka, który stały pod ścianą. Chcąc, nie chcąc pasowało mi je zapełnić moimi rzeczami. Dzień przeprowadzki zbliżał się wielkimi krokami, a ja byłam zajęta pracą i nie miałam do tego głowy. Chyba nadeszła idealna pora by to nadrobić. 

______________________________

Wrona usatysfakcjonowany, bo poznał imię Meli. Patrzcie, taka mała rzecz, a jak go cieszy ! :D
Pozdrawiam ;*

19 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. geniusz, nie skomentowałam, wybacz Agusiu <3
      genialnie jak zawsze, Wronka taki... Wronkowaty <3
      jestem zauroczona jak nigdy, czekam na więcej!
      i zapraszam :)
      http://bieg-po-nasze-marzenia.blogspot.com/

      Usuń
    2. Aguś jedynka u Włodiego i Kwasa
      http://oczekiwana-milosc.blogspot.com/2015/08/zycie-jak-to-zycie-toczy-sie-swoim.html

      Usuń
  2. Ciekawe jak go ucieszy jak do seksu dojdzie hahhahahaahaha Tak tak Dooma zboczuch :D
    Ciekawie, ciekawie i będzie jeszcze ciekawiej :)
    Uwielbiam przeprowadzki więc następne rozdziały będą idealnie mi pasować :D
    Świetnie, idealnie i bosko :*
    Pozdrawiam Dooma :)

    Już się reklamowałam pod poprzednim rozdziałem, ale przypominam ( nachalna Dooma :P) o nowym rozdziale i TOP 10 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja komentowałam u Ciebie a Ty u mnie hahahaa :D No nieźle :P. Akurat gdy skomentowałam u Ciebie to dostałam wiadomość, że dostałam komentarz na blogu. Patrzę, a tam Aga hahahahhaaa

      Usuń
  3. Pewnie, niechże się chłopak chociaż tym ucieszy :P
    Chyba nie zgodzę się z Martyną, że Mela swoim zachowaniem odstrasza facetów, a wręcz przeciwnie - niektórych (na przykład Wronę) udawanie niedostępnej jeszcze bardziej intryguje i nakręca, w końcu zakazany owoc smakuje najlepiej ;)
    Jestem ciekawa jak przebiegnie ta impreza w klubie. Śmiem jedynie podejrzewać, że między głównymi bohaterami dojdzie do jeszcze niejednego starcia ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba coś 'bydzie" na tej imprezie :3 Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Pozdrawiam. Paula :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Andrzej poznał imie Meli, a my teraz czekamy na nowy rozdział i mam nadzieje, ze bedzie tam już impreza klubowa
    Czekam niecierpliwie na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  6. Cóż za radość! Andrzej poznał jej imię :) Wreszcie jest usatysfakcjonowany, ale chyba nie na długo :P Na tej imprezie coś musi się stać. Niech chociaż zatańczą :D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ach ten Wroniasty, niezłe z niego ziółko :) Pewnie szczerzył się jak głupi do sera ;) Czekam na tą imprezkę!

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja jestem usatysfakcjonowana, że dodałaś kolejny rozdział! :) Dzieje, się! Nie mogę doczekać się co będzie dalej... Do następnego ;)
    Madzia.

    OdpowiedzUsuń
  9. No,no.. akcja się rozkręca.Jestem ciekawa czy coś wydarzy się na tej imprezie ;)
    Czekam na następny ;)
    /Ola

    OdpowiedzUsuń
  10. Blankę i Michała przeczytałam po zakończeniu. Zuzę i Michała też. Coś nie mam szczęścia do Kubiaka. XD Ale za to u Wrony trafiłam na początek! Cieszę się bardzo, bo bardzo lubię twój styl pisania i twoje pomysły na kolejne historie. ;)
    Mela ma teraz dobrą passę w życiu. Nowe mieszkanie, nowa praca, która w dodatku jest lepiej płatna. Nowe znajomości.. Tylko pozazdrościć. Mam nadzieję, że dobrze się będzie dogadywać ze Skrzatami.
    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Matko nie mialam internetu i dopiero teraz przeczytalam. Mam nadzieje ze Mela dobrze dogada sie ze Skrzatami. Czekam na następny
    Pozdrawiam
    ~San Dra ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Become if you love to historia o miłości, ale nie o takiej gdzie główni bohaterowie żyją długo i szczęśliwie. Tu oni muszą walczyć o to szczęście, pokonywać przeszkody jakie stawia im życie. Czy im się uda przekonacie się czytając
    http://naiwne-nadzieje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Przeczytałam już jednego z Twoich blogów, zaczęłam czytać o Blance i Michale i już wiem że ten blog będzie kolejnym! :D To co piszesz jest świetne :3

    OdpowiedzUsuń
  14. Zapraszam na kolejny rozdział pełen nienawiści ;]
    w-swiecie-iluzji,blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudownie <3 kiedy kolejny?

    OdpowiedzUsuń