19 września 2015

Rozdział 5

Tak jak myślałam – pół nocy spędziłam nad tym artykułem. Przyłożyłam się do niego i jak naczelny znów będzie kręcił nosem to chyba nie wytrzymam i powiem kilka słów za dużo. Spać położyłam się około 3 w nocy. Gdy tylko zamknęłam oczy, to odpłynęłam do krainy Morfeusza. Miałam wrażenie, że mój sen trwał kilka sekund, bo już po chwili budzik zadzwonił, oznajmiając, że jest 6:30. Jęknęłam i zakryłam głowę poduszką. Uporczywe brzęczenie nie ustawało, więc wyłączyłam budzik i resztkami sił wstałam z łóżka. Doczłapałam do łazienki i wzięłam szybki, zimny prysznic, licząc że postawi mnie na nogi. Wytarłam się i owinęłam ręcznikiem. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze i się skrzywiłam. Zarwana noc dała o sobie znać w postaci wielkich worków pod oczami. Wyglądałam jak 7 nieszczęść naraz. Wróciłam do swojego pokoju, gdzie ubrałam czystą bieliznę i strój do pracy (link). Następnie ponownie poszłam do łazienki żeby się uczesać i zrobić makijaż. Nałożyłam sporo podkładu i korektora pod oczy. Do tego jak zwykle przejechałam rzęsy ulubionym tuszem, wcześniej nakładając delikatny cień na powieki,  a usta pomalowałam pomadką. Wyglądałam w miarę znośnie. Poszłam nastawić wodę na kawę, a następnie w tym czasie byłam się upewnić, że artykuł zgrał się na pendrive. Wydrukowany egzemplarz włożyłam to teczki i wróciłam do kuchni. Zalałam kawę, dolałam mleko i wsypałam 1,5 łyżeczki cukru. Zrobiłam sobie na szybko płatki owsiane z pokrojonym bananem i jabłkiem i byłam gotowa do wyjścia. Sprawdziłam czy wszystko mam i wyszłam, zamykając za sobą drzwi do mieszkania na klucz.

W redakcji byłam po 15 minutach. Najpierw odłożyłam swoje rzeczy przy swoim biurku i przywitałam ze znajomymi. Następnie razem z plikiem kartek i pendrivem ruszyłam do naczelnego. Odetchnęłam głęboko przed wejściem i zapukałam do drzwi.
 - Proszę – krzyknął, więc weszłam do środka. Miał lekki uśmiech na twarzy, więc miałam nadzieję, że ma lepszy humor, niż dzień wcześniej.
 - Dzień dobry – przywitałam się. – Przyniosłam ten nowy artykuł.
 - A tak, pamiętam – uśmiechnął się. Oho, dobry sygnał!
 - Proszę usiąść – wskazał na kanapę, a sam wziął się za czytanie moich wypocin. Usiadłam wygodnie i czekałam na komentarz. Podczas czytania miał poważną minę, więc nie wiedziałam, czy mu się podoba, czy nie. Po ostatniej kartce wstał z miejsca i podszedł do mnie. Usiadł obok i się uśmiechnął.
 - I nie można było tak od razu? – zaśmiał się. – Od razu lepiej.
 - Dziękuję. Nadal jednak nie wiem, co w poprzednim było źle – odparłam poważnie.
 - Jak na panią było po prostu za słabe – wzruszył ramionami, a następnie zbliżył się, kładąc rękę na moim kolanie. Wzdrygnęłam się. Nie lubiłam kiedy to robił. Był obrzydliwy. – Jest pani tutaj najlepsza, więc oczekuję od pani więcej.
Zaczął gładzić moje udo, uśmiechając się głupio.
 - Czyli z tym jest już wszystko okej? – dopytywałam.
 - Ależ oczywiście – odparł. – Jak pani idzie praca w Skrze?
 - Dobrze, nie narzekam – uśmiechnęłam się lekko.
 - Zaaklimatyzowała się już tam pani?
 - Tak. Atmosfera jest bardzo miła.
 - Cieszę się. Mój przyjaciel, pan Piechocki również jest z pani zadowolony. Zresztą nie dziwię się, bo ja też jestem zadowolony. Ma pani wysokie kompetencje – objął mnie drugą ręką, a dłonią wciąż gładził moje udo. Że też ubrałam taką krótką sukienkę! Od razu się podwinęła, gdy usiadłam, a szef patrzył na mnie jak wygłodniały pies na kawałek mięsa. Chciałam się jakoś wyrwać z tego gabinetu, ale nie wiedziałam jak. Na szczęście nadeszło moje wybawienie, bo ktoś zapukał do drzwi.
 - O, już wpół do 8 – redaktor spojrzał na zegarek. – To pewnie moja nowa sekretarka.
Wstałam więc z kanapy, nie chcąc im przeszkadzać. Gdy wychodziłam spojrzałam jeszcze współczująco na jego nową ofiarę. Była bardzo ładną, zgrabną dziewczyną. Miała delikatną urodę. Nie była natomiast tak wytapetowana jak ta poprzednia. Wydawała się być w porządku, więc tym bardziej było mi jej szkoda. Przecież to była kwestia czasu, kiedy naczelny zdradzi swoje prawdziwe intencje. Tak właściwie to go nie rozumiałam. Po co on szukał sobie zdobyczy do zaspokojenia potrzeb w pracy? Przecież każdy głupi mógł donieść jego żonie. Nie lepiej mu było iść po prostu raz na kilka dni do burdelu? Eh, to nie moja sprawa. Dla mnie był on po prostu obrzydliwy i zachowywał się zdecydowanie niemoralnie. Aż mi było źle z tym, że ktoś taki jest moim szefem.

W redakcji posiedziałam jeszcze 2 godziny, a potem zwolniłam się do domu. Miałam na szczęście tą możliwość żeby zabrać pracę do domu. Tak była skonstruowana moja nowa umowa, co było mi na rękę. W poniedziałek miałyśmy się przeprowadzić do nowego mieszkania, więc ten weekend to ostatni dzwonek żeby się spakować. W poniedziałek przyjeżdżała firma przeprowadzkowa i miała zabrać wszystko do mieszkania na ulicy 1 Maja. Największym plusem tej lokalizacji, że miałam kilka kroków na halę.
W sobotę dopakowywałyśmy jeszcze wszystko. Strasznie ‘’goło’’ się zrobiło wokół nas. Tak obco. Nigdzie nie walały się niepotrzebne rzeczy i tych potrzebnych też w sumie nie było. Natomiast w korytarzu był stos pudeł. Ciężko było się przez nie przedostać do dalszej części mieszkania. Normalnie jakbyśmy jakąś barykadę na wypadek wojny tworzyły. Z takim kartonowym murem żaden Putin nam nie straszny!

Wieczorem byłyśmy z Martyną wykończone. Te pudła były ciężkie, a jednak trzeba było je do tego korytarza przenieść. Że też dwie kobiety musiały takie rzeczy robić… Ale tak to jest jak dwie singielki mieszkają pod jednym dachem. Wszystko trzeba samemu!
 - Mam coś w nagrodę za naszą harówkę – zaczęła Tyśka, gdy leżałam spokojnie na kanapie z nogami rozłożonymi na stoliku. Spojrzałam na nią z zaciekawieniem, bo miała coś schowane za plecami.
 - Jedzenie? – zgadywałam. Pokręciła głową i pokazała butelkę słodkiego wina i 2 kieliszki. Od razu się wyszczerzyłam.
 - Ty to wiesz co dobre – zaśmiałam się i wzięłam nogi ze stolika żeby przyjaciółka odłożyła tam trzymane rzeczy.
 - Ostatnie nasze winko w tym mieszkaniu – westchnęła, otwierając korkociągiem butelkę.
 - To za co pijemy, towarzyszko? – zaśmiałam się, gdy nalała białego płynu do kieliszków.
 - Za nowe mieszkanie i żeby tam nam się lepiej układało w życiu – zaproponowała.
 - O, przepraszam bardzo, mi się dobrze układa w życiu – zaprzeczyłam.
 - W zawodowym owszem, ale w uczuciowym chyba nie bardzo – zauważyła. Bystra Martyna.
 - Dobra, pijmy za to – westchnęłam zrezygnowana i stuknęłam swój kieliszek o jej.
 - A jak tam dziś w pracy było? – zapytała w pewnym momencie.
 - Norma – wzruszyłam ramionami. – Artykuł się spodobał, a naczelny znalazł nową ofiarę. W sensie sekretarkę.
 - Dziwię się, że z nim wytrzymujesz – skrzywiła się.
 - A mam inny wybór?
 - Tyle dobrze, że teraz tyle w redakcji nie musisz siedzieć.
 - Ale roboty mam więcej. Przynajmniej hajs się zgadza – wyszczerzyłam się.
 - Kobieta pracująca z ciebie – zaśmiałam się. – Faceta byś sobie poszukała, a nie!
 - I kto to mówi – prychnęłam.
 - No fakt, mi też w tej sferze się nie wiedzie – skrzywiła się. – Przecież jesteśmy takie zajebiste laski! Czemu nikt nas nie chce?
 - Obstawiam, że ciebie to by nie jeden chciał. Tylko ty wybrzydzasz – wystawiłam jej język.
 - Moja wina, że tym, na których trafiam chodzi tylko o jedno? – mruknęła.
 - Doskonale cię rozumiem – westchnęłam. – Myślisz, że kiedyś znajdziemy wreszcie kogoś odpowiedniego? Takiego, w którym zakochamy się bez pamięci z wzajemności? Takiego, który będzie nas nosił na rękach i nie będzie mu chodziło tylko o to żeby nas zaliczyć?
Oparłam głowę o ramię przyjaciółki. Obie wpadłyśmy w smutny nastrój przez poruszony temat.
 - Na pewno, Melka – odparła. – Może nawet mamy ich bliżej niż myślimy?

 - Obyś miała rację.

____________________


Mam wrażenie, że się wypaliłam. Mało kto to czyta, komentuje, a ja od miesiąca nie napisałam nowego rozdziału, więc to pewnie kwestia czasu kiedy te co mam w zapasie się skończą... Chcę znowu te czasy, kiedy potrafiłam każdą wolną chwilę poświęcić na pisanie, bo miałam tyle pomysłów :/ Nie mam nawet weny sprawdzić wszystkie nowości u was. Masakra jakaś...
Pozdrawiam ;*

8 komentarzy:

  1. kochana widzę, że masz kryzys twórczy tak jak ja :( mam nadzieję, ze przejdzie on w miarę szybko nam obu :) pozdrawiam i czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam na nową Iluzję ;)
    http://w-swiecie-iluzji.blogspot.com/2015/09/iluzja-czwarta.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Przecież tu jesteśmy i czytamy! I błagam o kolejny jak najszybciej!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziewczyno, doskonale cię rozumiem. Mam teraz dokładnie taki sam czas jak ty ;/ Jak znajdziesz gdzieś swoją wenę to weź trochę do mnie podeślij bo u mnie to jakaś totalna masakra...
    A rozdział jest fajny i życzę ci żebyś jakoś się w sobie zebrała i pisała więcej :)
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. A u mnie pomysły są tylko czasu brak ! Dasz radę i się nie poddawaj ! Trzymam kciuki !
    Za dziewczęta również by ta miłość odnalazly bo Wronka widze, ze juz długo noe wytrzyma HAhahahahaah
    Pozdrawiam Dooma :)
    Nowy rozdzial u mnie więc jak bedziesz miała czas i ochotę to zapraszam. :*

    OdpowiedzUsuń