Tak jak myślałam – pół nocy spędziłam nad tym artykułem.
Przyłożyłam się do niego i jak naczelny znów będzie kręcił nosem to chyba nie
wytrzymam i powiem kilka słów za dużo. Spać położyłam się około 3 w nocy. Gdy
tylko zamknęłam oczy, to odpłynęłam do krainy Morfeusza. Miałam wrażenie, że
mój sen trwał kilka sekund, bo już po chwili budzik zadzwonił, oznajmiając, że
jest 6:30. Jęknęłam i zakryłam głowę poduszką. Uporczywe brzęczenie nie
ustawało, więc wyłączyłam budzik i resztkami sił wstałam z łóżka. Doczłapałam
do łazienki i wzięłam szybki, zimny prysznic, licząc że postawi mnie na nogi.
Wytarłam się i owinęłam ręcznikiem. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze i się
skrzywiłam. Zarwana noc dała o sobie znać w postaci wielkich worków pod oczami.
Wyglądałam jak 7 nieszczęść naraz. Wróciłam do swojego pokoju, gdzie ubrałam
czystą bieliznę i strój do pracy (link). Następnie ponownie poszłam do łazienki
żeby się uczesać i zrobić makijaż. Nałożyłam sporo podkładu i korektora pod
oczy. Do tego jak zwykle przejechałam rzęsy ulubionym tuszem, wcześniej
nakładając delikatny cień na powieki, a
usta pomalowałam pomadką. Wyglądałam w miarę znośnie. Poszłam nastawić wodę na
kawę, a następnie w tym czasie byłam się upewnić, że artykuł zgrał się na
pendrive. Wydrukowany egzemplarz włożyłam to teczki i wróciłam do kuchni.
Zalałam kawę, dolałam mleko i wsypałam 1,5 łyżeczki cukru. Zrobiłam sobie na
szybko płatki owsiane z pokrojonym bananem i jabłkiem i byłam gotowa do
wyjścia. Sprawdziłam czy wszystko mam i wyszłam, zamykając za sobą drzwi do
mieszkania na klucz.
W redakcji byłam po 15 minutach. Najpierw odłożyłam swoje
rzeczy przy swoim biurku i przywitałam ze znajomymi. Następnie razem z plikiem
kartek i pendrivem ruszyłam do naczelnego. Odetchnęłam głęboko przed wejściem i
zapukałam do drzwi.
- Proszę –
krzyknął, więc weszłam do środka. Miał lekki uśmiech na twarzy, więc miałam
nadzieję, że ma lepszy humor, niż dzień wcześniej.
- Dzień dobry –
przywitałam się. – Przyniosłam ten nowy artykuł.
- A tak, pamiętam
– uśmiechnął się. Oho, dobry sygnał!
- Proszę usiąść –
wskazał na kanapę, a sam wziął się za czytanie moich wypocin. Usiadłam wygodnie
i czekałam na komentarz. Podczas czytania miał poważną minę, więc nie
wiedziałam, czy mu się podoba, czy nie. Po ostatniej kartce wstał z miejsca i
podszedł do mnie. Usiadł obok i się uśmiechnął.
- I nie można było
tak od razu? – zaśmiał się. – Od razu lepiej.
- Dziękuję. Nadal
jednak nie wiem, co w poprzednim było źle – odparłam poważnie.
- Jak na panią
było po prostu za słabe – wzruszył ramionami, a następnie zbliżył się, kładąc
rękę na moim kolanie. Wzdrygnęłam się. Nie lubiłam kiedy to robił. Był obrzydliwy.
– Jest pani tutaj najlepsza, więc oczekuję od pani więcej.
Zaczął gładzić moje udo, uśmiechając się głupio.
- Czyli z tym jest
już wszystko okej? – dopytywałam.
- Ależ oczywiście
– odparł. – Jak pani idzie praca w Skrze?
- Dobrze, nie
narzekam – uśmiechnęłam się lekko.
- Zaaklimatyzowała
się już tam pani?
- Tak. Atmosfera
jest bardzo miła.
- Cieszę się. Mój
przyjaciel, pan Piechocki również jest z pani zadowolony. Zresztą nie dziwię
się, bo ja też jestem zadowolony. Ma pani wysokie kompetencje – objął mnie
drugą ręką, a dłonią wciąż gładził moje udo. Że też ubrałam taką krótką
sukienkę! Od razu się podwinęła, gdy usiadłam, a szef patrzył na mnie jak
wygłodniały pies na kawałek mięsa. Chciałam się jakoś wyrwać z tego gabinetu,
ale nie wiedziałam jak. Na szczęście nadeszło moje wybawienie, bo ktoś zapukał
do drzwi.
- O, już wpół do 8
– redaktor spojrzał na zegarek. – To pewnie moja nowa sekretarka.
Wstałam więc z kanapy, nie chcąc im przeszkadzać. Gdy
wychodziłam spojrzałam jeszcze współczująco na jego nową ofiarę. Była bardzo
ładną, zgrabną dziewczyną. Miała delikatną urodę. Nie była natomiast tak
wytapetowana jak ta poprzednia. Wydawała się być w porządku, więc tym bardziej
było mi jej szkoda. Przecież to była kwestia czasu, kiedy naczelny zdradzi
swoje prawdziwe intencje. Tak właściwie to go nie rozumiałam. Po co on szukał
sobie zdobyczy do zaspokojenia potrzeb w pracy? Przecież każdy głupi mógł
donieść jego żonie. Nie lepiej mu było iść po prostu raz na kilka dni do
burdelu? Eh, to nie moja sprawa. Dla mnie był on po prostu obrzydliwy i
zachowywał się zdecydowanie niemoralnie. Aż mi było źle z tym, że ktoś taki
jest moim szefem.
W redakcji posiedziałam jeszcze 2 godziny, a potem
zwolniłam się do domu. Miałam na szczęście tą możliwość żeby zabrać pracę do
domu. Tak była skonstruowana moja nowa umowa, co było mi na rękę. W
poniedziałek miałyśmy się przeprowadzić do nowego mieszkania, więc ten weekend
to ostatni dzwonek żeby się spakować. W poniedziałek przyjeżdżała firma
przeprowadzkowa i miała zabrać wszystko do mieszkania na ulicy 1 Maja.
Największym plusem tej lokalizacji, że miałam kilka kroków na halę.
W sobotę dopakowywałyśmy jeszcze wszystko. Strasznie
‘’goło’’ się zrobiło wokół nas. Tak obco. Nigdzie nie walały się niepotrzebne rzeczy
i tych potrzebnych też w sumie nie było. Natomiast w korytarzu był stos pudeł.
Ciężko było się przez nie przedostać do dalszej części mieszkania. Normalnie
jakbyśmy jakąś barykadę na wypadek wojny tworzyły. Z takim kartonowym murem żaden
Putin nam nie straszny!
Wieczorem byłyśmy z Martyną wykończone. Te pudła były
ciężkie, a jednak trzeba było je do tego korytarza przenieść. Że też dwie
kobiety musiały takie rzeczy robić… Ale tak to jest jak dwie singielki
mieszkają pod jednym dachem. Wszystko trzeba samemu!
- Mam coś w
nagrodę za naszą harówkę – zaczęła Tyśka, gdy leżałam spokojnie na kanapie z
nogami rozłożonymi na stoliku. Spojrzałam na nią z zaciekawieniem, bo miała coś
schowane za plecami.
- Jedzenie? –
zgadywałam. Pokręciła głową i pokazała butelkę słodkiego wina i 2 kieliszki. Od
razu się wyszczerzyłam.
- Ty to wiesz co
dobre – zaśmiałam się i wzięłam nogi ze stolika żeby przyjaciółka odłożyła tam
trzymane rzeczy.
- Ostatnie nasze
winko w tym mieszkaniu – westchnęła, otwierając korkociągiem butelkę.
- To za co pijemy,
towarzyszko? – zaśmiałam się, gdy nalała białego płynu do kieliszków.
- Za nowe
mieszkanie i żeby tam nam się lepiej układało w życiu – zaproponowała.
- O, przepraszam
bardzo, mi się dobrze układa w życiu – zaprzeczyłam.
- W zawodowym
owszem, ale w uczuciowym chyba nie bardzo – zauważyła. Bystra Martyna.
- Dobra, pijmy za
to – westchnęłam zrezygnowana i stuknęłam swój kieliszek o jej.
- A jak tam dziś w
pracy było? – zapytała w pewnym momencie.
- Norma –
wzruszyłam ramionami. – Artykuł się spodobał, a naczelny znalazł nową ofiarę. W
sensie sekretarkę.
- Dziwię się, że z
nim wytrzymujesz – skrzywiła się.
- A mam inny
wybór?
- Tyle dobrze, że
teraz tyle w redakcji nie musisz siedzieć.
- Ale roboty mam
więcej. Przynajmniej hajs się zgadza – wyszczerzyłam się.
- Kobieta
pracująca z ciebie – zaśmiałam się. – Faceta byś sobie poszukała, a nie!
- I kto to mówi –
prychnęłam.
- No fakt, mi też
w tej sferze się nie wiedzie – skrzywiła się. – Przecież jesteśmy takie
zajebiste laski! Czemu nikt nas nie chce?
- Obstawiam, że
ciebie to by nie jeden chciał. Tylko ty wybrzydzasz – wystawiłam jej język.
- Moja wina, że
tym, na których trafiam chodzi tylko o jedno? – mruknęła.
- Doskonale cię rozumiem
– westchnęłam. – Myślisz, że kiedyś znajdziemy wreszcie kogoś odpowiedniego?
Takiego, w którym zakochamy się bez pamięci z wzajemności? Takiego, który
będzie nas nosił na rękach i nie będzie mu chodziło tylko o to żeby nas
zaliczyć?
Oparłam głowę o ramię przyjaciółki. Obie wpadłyśmy w
smutny nastrój przez poruszony temat.
- Na pewno, Melka
– odparła. – Może nawet mamy ich bliżej niż myślimy?
- Obyś miała
rację.
____________________
Mam wrażenie, że się wypaliłam. Mało kto to czyta, komentuje, a ja od miesiąca nie napisałam nowego rozdziału, więc to pewnie kwestia czasu kiedy te co mam w zapasie się skończą... Chcę znowu te czasy, kiedy potrafiłam każdą wolną chwilę poświęcić na pisanie, bo miałam tyle pomysłów :/ Nie mam nawet weny sprawdzić wszystkie nowości u was. Masakra jakaś...
Pozdrawiam ;*
Pierwsza!
OdpowiedzUsuńkochana widzę, że masz kryzys twórczy tak jak ja :( mam nadzieję, ze przejdzie on w miarę szybko nam obu :) pozdrawiam i czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńświetny:)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nową Iluzję ;)
OdpowiedzUsuńhttp://w-swiecie-iluzji.blogspot.com/2015/09/iluzja-czwarta.html
Przecież tu jesteśmy i czytamy! I błagam o kolejny jak najszybciej!!!
OdpowiedzUsuńDziewczyno, doskonale cię rozumiem. Mam teraz dokładnie taki sam czas jak ty ;/ Jak znajdziesz gdzieś swoją wenę to weź trochę do mnie podeślij bo u mnie to jakaś totalna masakra...
OdpowiedzUsuńA rozdział jest fajny i życzę ci żebyś jakoś się w sobie zebrała i pisała więcej :)
Pozdrawiam ;**
A u mnie pomysły są tylko czasu brak ! Dasz radę i się nie poddawaj ! Trzymam kciuki !
OdpowiedzUsuńZa dziewczęta również by ta miłość odnalazly bo Wronka widze, ze juz długo noe wytrzyma HAhahahahaah
Pozdrawiam Dooma :)
Nowy rozdzial u mnie więc jak bedziesz miała czas i ochotę to zapraszam. :*
Super ;)
OdpowiedzUsuń