Sesja poszła dość szybko i sprawnie. Poza tymi typowymi
portretami Majewski zrobił też kilka ujęć każdemu z piłką, jak skaczą, jak
serwują i różne takie. Materiału na stronę i w celach promocyjnych mieliśmy aż
za dość. Razem z Piechockim podziękowaliśmy fotografowi. Chciałam pomóc mu w
składaniu sprzętu, ale odmówił, bo w jego obecności kobieta przemęczać się nie
będzie. Nie, to nie. Jak dla mnie nie wyglądało to na ciężką pracę.
- Melaaaaniaaaa –
usłyszałam słodki głosik środkowego z numerem 6.
- Słucham cię,
Karolku – spojrzałam na niego podejrzliwie, wiedząc, że coś chce.
- Zrobimy sobie
selfie? – wyszczerzył się. Zdziwiła mnie
jego prośba. – Bo na sesji nie pozwoliłaś!
- Bo to miała być
sesja do celów promocyjnych, a nie selfie siatkarzy – pokręciłam głową. –
Wyciągaj ten telefon.
Ucieszony od razu wziął urządzenie do ręki i włączył
przedni aparat. Oddalił komórkę od nas i wyszczerzył się, co zrobiłam i ja.
- Selfie beze
mnie?! – oburzył się Wroniasty, który rzadko kiedy odstępuje na krok swojego
kolegę z zespołu. Ja nie wiem, jak oni wytrzymali bez siebie, będąc w różnych
klubach…
- O nie, teraz
ekran pęknie – jęknęłam, za co zgromił mnie spojrzeniem. Zachichotałam lekko i
po chwili czułam się przez nich zgniatana. Oczywiście na selfie z tą dwójką się
nie skończyło, bo po chwili dołączył do nas Włodarczyk, Wlazły, Uriarte, Conte
i w sumie cała Skra się zebrała. Pomieściliśmy się w tym małym ekraniku tylko
dlatego, że Wrona przyniósł swój kijek do selfie z szatni.
- Karol, wyślesz
mi te zdjęcia na fejsie? – poprosiłam siatkarza, gdy tłum się rozszedł.
- No to jasna
sprawa – uśmiechnął się. – A co, chcesz nową profilówkę?
- Zdjęcie w tle –
wyszczerzyłam się.
- Na używanie
mojego wizerunku musisz mieć pozwolenie – wtrącił Andrzej.
- To cię wytnę –
wzruszyłam ramionami.
- Dobra, zagięłaś
mnie – westchnął po chwili, na co my z Kłosem parsknęliśmy śmiechem. Pokręciłam
głową i ruszyłam w kierunku wyjścia z hali.
- Mela, czekaj
chwilę! – usłyszałam znów środkowego i odwróciłam się przodem do Andrzeja.
- Dobra, nie wytnę
cię. Nie rycz – zaśmiałam się.
- Nie too –
machnął ręką. – Ze mną nie zrobiłaś sobie selfie jeszcze.
- Zrobiłam
przecież – zdziwiłam się.
- Ale telefonem
Kłosa i z Kłosem na nim – zauważył. – No daaawaj, nie daj się prosić!
- Niech ci będzie,
Wrona – pokręciłam głową rozbawiona i stanęłam koło siatkarza, uśmiechając się
do ekranu telefonu, na którym pokazały się nasze twarze.
- Dziękuję –
ukłonił się teatralnie, a ja znów się roześmiałam. Oj coś często ten Andrzej
doprowadza mnie do śmiechu.
- Zawsze do usług
– odparłam i poszłam do swojego gabinetu. Po chwili usłyszałam pukanie. Czyżby
znowu ktoś chciał selfie ze mną? Albo znów Wrona czegoś zapomniał? Powiedziałam
głośne ‘’proszę’’ i gość wszedł do środka. Zdziwiłam się, bo był to Rafał.
- Prezes odesłał
mnie do ciebie – uśmiechnął się, zamykając za sobą drzwi. – Na kiedy mam ci
podesłać zdjęcia?
- A kiedy
najszybciej dasz rade je obrobić? – odwzajemniłam gest.
- Pod koniec
tygodnia będziesz je miała u siebie. Dałabyś mi jakieś namiary na siebie żebym
mógł się skontaktować? – zapytał trochę nieśmiało. Podałam mu od razu swoją
wizytówkę.
- Tutaj jest mój
numer – wyjaśniłam.
- Dzięki. Masz
może czas po pracy na jakąś kawę w moim towarzystwie? – uśmiechnął się z
błyskiem w oku. Miał w sobie coś takiego, co wzbudzało moje zaufanie.
- Mam czas i
chętnie wypiję kawę w twoim towarzystwie – również się uśmiechnęłam ciepło.
- Świetnie –
ucieszył się. – O której kończysz?
- Myślę, że za
jakąś godzinę będę wolna.
- To odwiozę
sprzęt do studia i będę punktualnie za godzinę. Do zobaczenia – puścił mi oczko
i wyszedł. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Rafał wydawał się być w porządku. W
dodatku był miły i nienachlany. Może to był facet z mojego snu? Nie zaprzątałam
sobie tym dłużej głowy i zajęłam swoją pracą. W międzyczasie napisałam Martynie
SMSa, że wrócę później. Nie dopytywała dlaczego, jednak wiedziałam, że nadrobi
to gdy wrócę.
Po niecałej godzinie zaczęłam się już powoli zbierać.
Spakowałam swoje rzeczy i narzuciłam kurtkę. Wyszłam z gabinetu, zamykając go
na klucz. Przed wejściem do Energii spostrzegłam znajomą postać. Uśmiechnęłam
się w kierunku fotografa.
- Punktualny jesteś
– skomentowałam.
- Staram się –
puścił mi oczko. – Niedaleko jest świetna kawiarnia. Przejdziemy się?
- Jasne –
uśmiechnęłam się i razem z chłopakiem ruszyłam w odpowiednim kierunku.
Weszliśmy po krótkim czasie do nowocześnie urządzonego lokalu. Dominowały tu
odcienie brązu i beżu. Było tu nawet przytulnie i jak zapewniał mnie Majewski –
kawę mieli pierwszorzędną. Zajęliśmy wolny stolik pod oknem, a kelner od razu
przyniósł nam menu.
- Polecam
szarlotkę. Niebo w gębie – powiedział mój towarzysz, gdy przeglądałam stronę z
deserami.
- Powinni cię tu
zatrudnić jako chodzącą reklamę, bo wszystko tak polecasz – zaśmiałam się.
- Chodząca reklama
im nie potrzebna, bo jak raz się spróbuje, to potem ciągle chce się wracać –
wyszczerzył się.
- W takim razie ci
zaufam – zamknęłam kartę i odłożyłam. – Biorę to, co zamówisz.
- Karmelowe latte może być? – zapytał, a ja kiwnęłam twierdząco głową. Zaczepił więc kelnera,
który sprzątał przy stoliku obok i zamówił dla nas po kawie i szarlotce.
- Długo pracujesz
w Skrze? – zagadał.
- Właściwie to niewiele
ponad tydzień – odparłam.
- To dlatego cię
nie kojarzę – zauważył. – Bywałem czasem w klubie na drobne zlecenia, a tą
sesję załatwiałem z prezesem, a nie tobą i dopiero niedawno powiedział, że
teraz ty się tym zajmiesz.
- Mój naczelny z
redakcji, gdzie też pracuję załatwił mi tą pracę, bo Piechocki to jego kolega.
Mój wysiłek został doceniony i tak oto jestem – zaśmiałam się.
- A mi jest z tego
powodu bardzo miło, bo inaczej nie spędzałbym tak miło popołudnia, tylko nudził
się w domu, w pustych czterech ścianach.
- Kup sobie psa –
wyszczerzyłam się.
- Gdyby nie to, że
mam alergię to pewnie bym to zrobił – zaśmiał się. – Ale w takiej sytuacji
wolałbym jakiegoś człowieka. A najlepiej miłą, uroczą i piękną kobietę.
- Ale masz
wymagania – pokręciłam głową. – Takich teraz mało chodzi po ulicach, a jak już
to zajęte.
- Właśnie wiem –
westchnął. – Zawsze źle trafiam, ale nie gadajmy o tym, bo to ma być miłe
spotkanie, a nie wylewanie moich żalów i lamentów.
- W takim razie
opowiedz coś o sobie – zaproponowałam.
- A co chciałabyś
wiedzieć?
- Na razie wiem
tylko jak się nazywasz i że jesteś fotografem. Więc chciałabym wiedzieć troszkę
więcej – uśmiechnęłam się lekko.
- No to jestem
starym kawalerem i nie zanosi się na zmianę mojego statusu, a moja praca jest
również moją pasją. Właściwie to fotografii poświęciłem pół mojego życia, Bez
niej, nie wiem co bym robił, bo chyba do niczego innego się nie nadaję –
zaśmiał się.
- Bez przesady, na
pewno jesteś też dobry w innych dziedzinach. Ale fakt, zdjęcia robisz dobre –
stwierdziłam.
- Takie portrety
to pikuś – wzruszył ramionami. – Za to takie ujęcia sportowe są bardziej
wymagające. W ogóle ruch do uchwycenia jest wymagający. Wystarczy o setną
sekundy za późno za spust wcisnąć i już ujęte nie jest to, co powinno.
- Nigdy tak nie
myślałam o fotografii. Znaczy wiedziałam, że to nie jest takie proste, jak się
większości wydaje, ale nie zastanawiałam się nad każdym zdjęciem tak dokładnie.
- Uwierz mi, ja
też się nie zastanawiam – przyznał z uśmiechem. – Mam już wprawę i w moich
słowach brzmi to tak, jak jakaś sztuka, ale jak robię te zdjęcia, to już w
sumie aż tak nad nimi nie myślę. Liczy się szybkość, a nie zastanawianie.
- Tylko sport
fotografujesz, czy coś więcej?
- Sport często,
ale nie tylko. Mam studio, więc robię różne sesje. W plenerze tak samo. Poza
tym czekam na różne zlecenia, zarówno wesela, komunie, jak i studniówki, czy
inne wydarzenia. Taki wielobranżowy jestem.
- Wow, nieźle –
pokręciłam głową. – Pewnie masz pełno pracy.
- Zależy. W
sezonie owszem, ciężko o czas wolny, ale staram się nie zaharowywać na śmierć.
A może teraz porozmawiamy o tobie?
- A co chciałbyś
jeszcze wiedzieć?
- Mówiłaś coś o
redakcji. Jesteś też dziennikarką?
- Od 2 lat pracuję
w dziale sportowym w takim bełchatowskim wydawnictwie – wzruszyłam ramionami. –
Niedawno szef mnie docenił i tak pojawiła się oferta ze Skry. A jako, że jestem
też fanką siatkówki i skończyłam PR w Łodzi, to robię to co umiem i lubię
jednocześnie.
- Miałaś farta –
pokręcił głową. – Niewielu takich jest.
- Sam też coś o
tym wiesz – zaśmiałam się.
- Oj tak. Oboje
tacy chyba w czepku urodzeni jesteśmy – puścił mi oczko. Uśmiechnęłam się
lekko. Nie byłam w czepku urodzona. Dopiero po osiągnięciu pełnoletniości
zaczęło mi się układać, ale sama do wszystkiego musiałam dojść. Nikt nie wziął
mnie za rączkę i nie posadził przed biurkiem, pokazując ciepłą posadkę palcem.
Jednak znałam Rafała kilka godzin, więc to logiczne, że nie zacznę mu się
wyżalać i spowiadać z całego życia. Z resztą, mało kto wiedział o mnie wszystko.
Zdecydowanie należałam do tych skrytych osób.
Z Rafałem spędziłam miło aż 3 godziny. Tak się
zagadaliśmy, że oboje straciliśmy rachubę czasu. Majewski nie tylko wydawał się
być fajnym facetem, ale i takim się okazał. Nie było ani raz między nami takiej
drętwej ciszy i dobrze się dogadywaliśmy. Lubiliśmy dużo takich samych rzeczy,
więc tematy nam się nie kończyły. Chyba już dawno nie byłam na tak miłym
spotkaniu z jakimś chłopakiem. Niestety trzeba było wracać do rzeczywistości.
Rafał chciał mnie odwieźć, ale miałam auto na parkingu przed Energią, więc
odprowadził mnie przed samego jego drzwi. Siatkarze mieli zaraz zaczynać akurat
popołudniowy trening, więc po drodze minęłam się z Karolem i Włodarczykiem. Aż
się zdziwiłam, że nie było z nimi Wrony, ale przecież nie będę pytać o brak ich
trzeciego muszkietera.
- Dziękuję, że
zgodziłaś się zmarnować ze mną trochę czasu – fotograf uśmiechnął się, co
odwzajemniłam.
- Osobiście
uważam, że nie był to czas zmarnowany – przyznałam szczerze. – I również
dziękuję za miłe popołudnie.
- Może powtórzymy
to kiedyś?
- Bardzo chętnie.
- Zdzwonimy się
jeszcze – puścił mi oczko.
- Mój numer masz
jakby co. To do zobaczenia – pod wpływem impulsu cmoknęłam go w policzek, a
następnie wsiadłam do samochodu. Odjeżdżając widziałam, jak Majewski stał w tym
samym miejscu i obserwował mnie z wielkim uśmiechem. O tak, to popołudnie
zdecydowanie należało do tych udanych.
Po krótkiej chwili zaparkowałam już pod moim blokiem.
Weszłam na drugie piętro i otworzyłam drzwi od odpowiedniego mieszkania
kluczem. Czułam przyjemne zapachy z kuchni.
- Ooo, obiadek na
mnie czeka – zaczęłam, ściągając kurtkę.
- Nudziło mi się
po pracy – usłyszałam, a następnie zobaczyłam Martynę, która wychyliła się z
kuchni.
- Co pichcisz? –
zaciekawiłam się, ściągając botki.
- Kurczaka
zapiekanego w sosie pomidorowym – odparła. – Zaraz będzie gotowe.
- To idealnie
przyszłam – zaśmiałam się.
- A właśnie, co
cię tak zatrzymało? – zaciekawiła się. Stanęła ze skrzyżowanymi ramionami,
opierając się o framugę. – Czyżby Wronka?
Westchnęłam i kazałam gestem popukać się jej po głowie.
- Nie Wrona, a
taki fotograf Rafał – wyjaśniłam. Rozbudziła się natychmiast.
- Jaki fotograf
Rafał?! Czemu go nie znam?!
- Bo sama go
dopiero dziś poznałam – odparłam.
- Szybko wam idzie
– zaśmiała się. – Opowiedz coś więcej!
- Dziś była ta
sesja Skrzatów i był nieklubowy fotograf na zastępstwo. I tak jakoś nam się
dobrze gadało, więc zaprosił mnie na kawę. Ot cała historia – wzruszyłam
ramionami.
- Ty z byle kim
nie chodzisz na kawę – zauważyła. – Polubiłaś go!
- No polubiłam –
wystawiłam jej język. – To coś złego?
- No co ty, wręcz
przeciwnie! – ucieszyła się. – Fajny jest? Przystojny?
- I to i to –
uśmiechnęłam się i nalałam sobie soku pomarańczowego do szklanki.
- Rozkręcasz się,
Melka – wyszczerzyła się. – Kiedy go poznam?
- Ej, ej, hamuj ty
– odwróciłam się gwałtownie. – Dopiero go poznałam, byliśmy na jednej kawie, a
ja mu od razu wszystkich bliskich zacznę przedstawiać?
- No dooobra –
westchnęła. – Po prostu dawno nie byłaś nikim zainteresowana, to się przejęłam.
- Jeszcze nikim
nie jestem zainteresowana – zauważyłam.
- Jak zwykle –
mruknęła pod nosem. – Wrona był zazdrosny?
No myślałam, że wypluję sok, który upiłam! Skończyło się
jednak na tym, że się zakrztusiłam i popatrzyłam na nią jak na wariatkę.
- A co to za
pytanie w ogóle? – wychrypiałam, gdy już mogłam oddychać.
- Normalne –
wzruszyła ramionami. – Chcę wiedzieć, czy Wronka zazdrosny i tyle.
- Niby z jakiej
racji miałby być zazdrosny? – mruknęłam. – Ledwo się znamy, a poza tym ciągle
sobie dogryzamy.
- Ja tylko
zapytałam. Nie wolno? – fuknęła obrażona.
- Jak masz pytać
głupio, to nie wolno – wystawiłam jej język. – Daj mi lepiej tego kurczaka już,
bo głodna jestem.
Pozdrawiam ;*
pierwsza
OdpowiedzUsuńświetny:)
OdpowiedzUsuńCo do smutku z powodu braku nagród indywidualnych, to ja gdzieś słyszałam, że chłopaki dobrowolnie z nich zrezygnowali, ale nie mam pojęcia ile w tym prawdy.
OdpowiedzUsuńPtaszysko ma konkurenta i bardzo dobrze, a Rafał wydaje się naprawdę sympatycznym facetem. Widać, że wraz z Melą złapali wspólny język, więc szczerze mówiąc nie miałabym nic przeciwko jakiemuś romansikowi ;)
Podobno od robienia selfie można się uzależnić i bełchatowski duet Kłos&Wrona są tego najlepszym przykładem :P
Pozdrawiam ;*
Ja tam Rafała polubiłam, on wydaje się bardzo sympatyczny. Wiem jednak, ze to nie jemu jest pisana Melania, więc już teraz żałuję, że fotograf zostanie zraniony.Chyba, że to on będzie stroną, która będzie porzucać? Jeśli tak, to już teraz jestem w szoku, bo nie powiedziałabym, żeby był tego typu facetem. Co do opowiadania o sobie, to mam podobne podejście jak Melania, trudno przy pierwszym spotkaniu opowiedzieć całe życie, zwłaszcza te złe aspekty. Myślę, że na ujawnienie takich rzeczy trzeba sobie zasłużyć.
OdpowiedzUsuńJa chciałabym Ci bardzo podziękować, że wpadłaś na mój blog i zostawiłaś po sobie komentarz :) Co do tamtego drugiego bloga, to tak jak pisałam, zamierzam go dokończyć. Wbrew rozsądkowi zaczęłam publikować dlatego, że zauważyłam, że moja wena była chętniejsza do współpracy przy tworzeniu całkiem nowego bloga niż wracania do starego opowiadania. Liczę, że gdy się już rozkręcę z pisaniem, to reaktywuję Obojętną, żeby dokończyć także tamtą historię ;)
Proszę, żebyś mnie informowała o nowych rozdziałach u siebie w zakładce SPAM. Tymczasem zapraszam na pierwszy rozdział na http://wbrew-rozsadkowi.blogspot.com/ :)
Zapraszam na nowy rozdział na http://wbrew-rozsadkowi.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńMelania coś ma ostatnio za dużo szczęścia z facetami. Ja też tak chcę! Z jednej strony Wrona, z drugiej Rafał. Zaraz się zaczną o nią bić. Albo ją przeciągać, jak linę. Swoją drogą, gdzie był Andrzej jak go nie było? To dziwne, że szedł Karol, szedł Wojtek, a Andrzeja nie ma. A może to lepiej? Jak by się zachował, gdyby zobaczył Melę i Rafała?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Serca Dekalog
O matko przeprszam przepraszam ze nie komentowałam chociaż wszystko czytam <3 No więc tak. Cały czas uważam że Melania nie powinna być z Wronką xD
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na 3 u Marcysi http://marzenia-sa-jak-gwiazdy.blogspot.com
Pozdrawiam <3