28 września 2015

Rozdział 7

Sesja poszła dość szybko i sprawnie. Poza tymi typowymi portretami Majewski zrobił też kilka ujęć każdemu z piłką, jak skaczą, jak serwują i różne takie. Materiału na stronę i w celach promocyjnych mieliśmy aż za dość. Razem z Piechockim podziękowaliśmy fotografowi. Chciałam pomóc mu w składaniu sprzętu, ale odmówił, bo w jego obecności kobieta przemęczać się nie będzie. Nie, to nie. Jak dla mnie nie wyglądało to na ciężką pracę.
 - Melaaaaniaaaa – usłyszałam słodki głosik środkowego z numerem 6.
 - Słucham cię, Karolku – spojrzałam na niego podejrzliwie, wiedząc, że coś chce.
 - Zrobimy sobie selfie? – wyszczerzył się.  Zdziwiła mnie jego prośba. – Bo na sesji nie pozwoliłaś!
 - Bo to miała być sesja do celów promocyjnych, a nie selfie siatkarzy – pokręciłam głową. – Wyciągaj ten telefon.
Ucieszony od razu wziął urządzenie do ręki i włączył przedni aparat. Oddalił komórkę od nas i wyszczerzył się, co zrobiłam i ja.
 - Selfie beze mnie?! – oburzył się Wroniasty, który rzadko kiedy odstępuje na krok swojego kolegę z zespołu. Ja nie wiem, jak oni wytrzymali bez siebie, będąc w różnych klubach…
 - O nie, teraz ekran pęknie – jęknęłam, za co zgromił mnie spojrzeniem. Zachichotałam lekko i po chwili czułam się przez nich zgniatana. Oczywiście na selfie z tą dwójką się nie skończyło, bo po chwili dołączył do nas Włodarczyk, Wlazły, Uriarte, Conte i w sumie cała Skra się zebrała. Pomieściliśmy się w tym małym ekraniku tylko dlatego, że Wrona przyniósł swój kijek do selfie z szatni.
 - Karol, wyślesz mi te zdjęcia na fejsie? – poprosiłam siatkarza, gdy tłum się rozszedł.
 - No to jasna sprawa – uśmiechnął się. – A co, chcesz nową profilówkę?
 - Zdjęcie w tle – wyszczerzyłam się.
 - Na używanie mojego wizerunku musisz mieć pozwolenie – wtrącił Andrzej.
 - To cię wytnę – wzruszyłam ramionami.
 - Dobra, zagięłaś mnie – westchnął po chwili, na co my z Kłosem parsknęliśmy śmiechem. Pokręciłam głową i ruszyłam w kierunku wyjścia z hali.
 - Mela, czekaj chwilę! – usłyszałam znów środkowego i odwróciłam się przodem do Andrzeja.
 - Dobra, nie wytnę cię. Nie rycz – zaśmiałam się.
 - Nie too – machnął ręką. – Ze mną nie zrobiłaś sobie selfie jeszcze.
 - Zrobiłam przecież – zdziwiłam się.
 - Ale telefonem Kłosa i z Kłosem na nim – zauważył. – No daaawaj, nie daj się prosić!
 - Niech ci będzie, Wrona – pokręciłam głową rozbawiona i stanęłam koło siatkarza, uśmiechając się do ekranu telefonu, na którym pokazały się nasze twarze.
 - Dziękuję – ukłonił się teatralnie, a ja znów się roześmiałam. Oj coś często ten Andrzej doprowadza mnie do śmiechu.
 - Zawsze do usług – odparłam i poszłam do swojego gabinetu. Po chwili usłyszałam pukanie. Czyżby znowu ktoś chciał selfie ze mną? Albo znów Wrona czegoś zapomniał? Powiedziałam głośne ‘’proszę’’ i gość wszedł do środka. Zdziwiłam się, bo był to Rafał.
 - Prezes odesłał mnie do ciebie – uśmiechnął się, zamykając za sobą drzwi. – Na kiedy mam ci podesłać zdjęcia?
 - A kiedy najszybciej dasz rade je obrobić? – odwzajemniłam gest.
 - Pod koniec tygodnia będziesz je miała u siebie. Dałabyś mi jakieś namiary na siebie żebym mógł się skontaktować? – zapytał trochę nieśmiało. Podałam mu od razu swoją wizytówkę.
 - Tutaj jest mój numer – wyjaśniłam.
 - Dzięki. Masz może czas po pracy na jakąś kawę w moim towarzystwie? – uśmiechnął się z błyskiem w oku. Miał w sobie coś takiego, co wzbudzało moje zaufanie.
 - Mam czas i chętnie wypiję kawę w twoim towarzystwie – również się uśmiechnęłam ciepło.
 - Świetnie – ucieszył się. – O której kończysz?
 - Myślę, że za jakąś godzinę będę wolna.
 - To odwiozę sprzęt do studia i będę punktualnie za godzinę. Do zobaczenia – puścił mi oczko i wyszedł. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Rafał wydawał się być w porządku. W dodatku był miły i nienachlany. Może to był facet z mojego snu? Nie zaprzątałam sobie tym dłużej głowy i zajęłam swoją pracą. W międzyczasie napisałam Martynie SMSa, że wrócę później. Nie dopytywała dlaczego, jednak wiedziałam, że nadrobi to gdy wrócę.

Po niecałej godzinie zaczęłam się już powoli zbierać. Spakowałam swoje rzeczy i narzuciłam kurtkę. Wyszłam z gabinetu, zamykając go na klucz. Przed wejściem do Energii spostrzegłam znajomą postać. Uśmiechnęłam się w kierunku fotografa.
 - Punktualny jesteś – skomentowałam.
 - Staram się – puścił mi oczko. – Niedaleko jest świetna kawiarnia. Przejdziemy się?
 - Jasne – uśmiechnęłam się i razem z chłopakiem ruszyłam w odpowiednim kierunku. Weszliśmy po krótkim czasie do nowocześnie urządzonego lokalu. Dominowały tu odcienie brązu i beżu. Było tu nawet przytulnie i jak zapewniał mnie Majewski – kawę mieli pierwszorzędną. Zajęliśmy wolny stolik pod oknem, a kelner od razu przyniósł nam menu.
 - Polecam szarlotkę. Niebo w gębie – powiedział mój towarzysz, gdy przeglądałam stronę z deserami.
 - Powinni cię tu zatrudnić jako chodzącą reklamę, bo wszystko tak polecasz – zaśmiałam się.
 - Chodząca reklama im nie potrzebna, bo jak raz się spróbuje, to potem ciągle chce się wracać – wyszczerzył się.
 - W takim razie ci zaufam – zamknęłam kartę i odłożyłam. – Biorę to, co zamówisz.
 - Karmelowe latte może być? – zapytał, a ja kiwnęłam twierdząco głową. Zaczepił więc kelnera, który sprzątał przy stoliku obok i zamówił dla nas po kawie i szarlotce.
 - Długo pracujesz w Skrze? – zagadał.
 - Właściwie to niewiele ponad tydzień – odparłam.
 - To dlatego cię nie kojarzę – zauważył. – Bywałem czasem w klubie na drobne zlecenia, a tą sesję załatwiałem z prezesem, a nie tobą i dopiero niedawno powiedział, że teraz ty się tym zajmiesz.
 - Mój naczelny z redakcji, gdzie też pracuję załatwił mi tą pracę, bo Piechocki to jego kolega. Mój wysiłek został doceniony i tak oto jestem – zaśmiałam się.
 - A mi jest z tego powodu bardzo miło, bo inaczej nie spędzałbym tak miło popołudnia, tylko nudził się w domu, w pustych czterech ścianach.
 - Kup sobie psa – wyszczerzyłam się.
 - Gdyby nie to, że mam alergię to pewnie bym to zrobił – zaśmiał się. – Ale w takiej sytuacji wolałbym jakiegoś człowieka. A najlepiej miłą, uroczą i piękną kobietę.
 - Ale masz wymagania – pokręciłam głową. – Takich teraz mało chodzi po ulicach, a jak już to zajęte.
 - Właśnie wiem – westchnął. – Zawsze źle trafiam, ale nie gadajmy o tym, bo to ma być miłe spotkanie, a nie wylewanie moich żalów i lamentów.
 - W takim razie opowiedz coś o sobie – zaproponowałam.
 - A co chciałabyś wiedzieć?
 - Na razie wiem tylko jak się nazywasz i że jesteś fotografem. Więc chciałabym wiedzieć troszkę więcej – uśmiechnęłam się lekko.
 - No to jestem starym kawalerem i nie zanosi się na zmianę mojego statusu, a moja praca jest również moją pasją. Właściwie to fotografii poświęciłem pół mojego życia, Bez niej, nie wiem co bym robił, bo chyba do niczego innego się nie nadaję – zaśmiał się.
 - Bez przesady, na pewno jesteś też dobry w innych dziedzinach. Ale fakt, zdjęcia robisz dobre – stwierdziłam.
 - Takie portrety to pikuś – wzruszył ramionami. – Za to takie ujęcia sportowe są bardziej wymagające. W ogóle ruch do uchwycenia jest wymagający. Wystarczy o setną sekundy za późno za spust wcisnąć i już ujęte nie jest to, co powinno.
 - Nigdy tak nie myślałam o fotografii. Znaczy wiedziałam, że to nie jest takie proste, jak się większości wydaje, ale nie zastanawiałam się nad każdym zdjęciem tak dokładnie.
 - Uwierz mi, ja też się nie zastanawiam – przyznał z uśmiechem. – Mam już wprawę i w moich słowach brzmi to tak, jak jakaś sztuka, ale jak robię te zdjęcia, to już w sumie aż tak nad nimi nie myślę. Liczy się szybkość, a nie zastanawianie.
 - Tylko sport fotografujesz, czy coś więcej?
 - Sport często, ale nie tylko. Mam studio, więc robię różne sesje. W plenerze tak samo. Poza tym czekam na różne zlecenia, zarówno wesela, komunie, jak i studniówki, czy inne wydarzenia. Taki wielobranżowy jestem.
 - Wow, nieźle – pokręciłam głową. – Pewnie masz pełno pracy.
 - Zależy. W sezonie owszem, ciężko o czas wolny, ale staram się nie zaharowywać na śmierć. A może teraz porozmawiamy o tobie?
 - A co chciałbyś jeszcze wiedzieć?
 - Mówiłaś coś o redakcji. Jesteś też dziennikarką?
 - Od 2 lat pracuję w dziale sportowym w takim bełchatowskim wydawnictwie – wzruszyłam ramionami. – Niedawno szef mnie docenił i tak pojawiła się oferta ze Skry. A jako, że jestem też fanką siatkówki i skończyłam PR w Łodzi, to robię to co umiem i lubię jednocześnie.
 - Miałaś farta – pokręcił głową. – Niewielu takich jest.
 - Sam też coś o tym wiesz – zaśmiałam się.
 - Oj tak. Oboje tacy chyba w czepku urodzeni jesteśmy – puścił mi oczko. Uśmiechnęłam się lekko. Nie byłam w czepku urodzona. Dopiero po osiągnięciu pełnoletniości zaczęło mi się układać, ale sama do wszystkiego musiałam dojść. Nikt nie wziął mnie za rączkę i nie posadził przed biurkiem, pokazując ciepłą posadkę palcem. Jednak znałam Rafała kilka godzin, więc to logiczne, że nie zacznę mu się wyżalać i spowiadać z całego życia. Z resztą, mało kto wiedział o mnie wszystko. Zdecydowanie należałam do tych skrytych osób.

Z Rafałem spędziłam miło aż 3 godziny. Tak się zagadaliśmy, że oboje straciliśmy rachubę czasu. Majewski nie tylko wydawał się być fajnym facetem, ale i takim się okazał. Nie było ani raz między nami takiej drętwej ciszy i dobrze się dogadywaliśmy. Lubiliśmy dużo takich samych rzeczy, więc tematy nam się nie kończyły. Chyba już dawno nie byłam na tak miłym spotkaniu z jakimś chłopakiem. Niestety trzeba było wracać do rzeczywistości. Rafał chciał mnie odwieźć, ale miałam auto na parkingu przed Energią, więc odprowadził mnie przed samego jego drzwi. Siatkarze mieli zaraz zaczynać akurat popołudniowy trening, więc po drodze minęłam się z Karolem i Włodarczykiem. Aż się zdziwiłam, że nie było z nimi Wrony, ale przecież nie będę pytać o brak ich trzeciego muszkietera.
 - Dziękuję, że zgodziłaś się zmarnować ze mną trochę czasu – fotograf uśmiechnął się, co odwzajemniłam.
 - Osobiście uważam, że nie był to czas zmarnowany – przyznałam szczerze. – I również dziękuję za miłe popołudnie.
 - Może powtórzymy to kiedyś?
 - Bardzo chętnie.
 - Zdzwonimy się jeszcze – puścił mi oczko.
 - Mój numer masz jakby co. To do zobaczenia – pod wpływem impulsu cmoknęłam go w policzek, a następnie wsiadłam do samochodu. Odjeżdżając widziałam, jak Majewski stał w tym samym miejscu i obserwował mnie z wielkim uśmiechem. O tak, to popołudnie zdecydowanie należało do tych udanych.

Po krótkiej chwili zaparkowałam już pod moim blokiem. Weszłam na drugie piętro i otworzyłam drzwi od odpowiedniego mieszkania kluczem. Czułam przyjemne zapachy z kuchni.
 - Ooo, obiadek na mnie czeka – zaczęłam, ściągając kurtkę.
 - Nudziło mi się po pracy – usłyszałam, a następnie zobaczyłam Martynę, która wychyliła się z kuchni.
 - Co pichcisz? – zaciekawiłam się, ściągając botki.
 - Kurczaka zapiekanego w sosie pomidorowym – odparła. – Zaraz będzie gotowe.
 - To idealnie przyszłam – zaśmiałam się.
 - A właśnie, co cię tak zatrzymało? – zaciekawiła się. Stanęła ze skrzyżowanymi ramionami, opierając się o framugę. – Czyżby Wronka? 
Westchnęłam i kazałam gestem popukać się jej po głowie.
 - Nie Wrona, a taki fotograf Rafał – wyjaśniłam. Rozbudziła się natychmiast.
 - Jaki fotograf Rafał?! Czemu go nie znam?!
 - Bo sama go dopiero dziś poznałam – odparłam.
 - Szybko wam idzie – zaśmiała się. – Opowiedz coś więcej!
 - Dziś była ta sesja Skrzatów i był nieklubowy fotograf na zastępstwo. I tak jakoś nam się dobrze gadało, więc zaprosił mnie na kawę. Ot cała historia – wzruszyłam ramionami.
 - Ty z byle kim nie chodzisz na kawę – zauważyła. – Polubiłaś go!
 - No polubiłam – wystawiłam jej język. – To coś złego?
 - No co ty, wręcz przeciwnie! – ucieszyła się. – Fajny jest? Przystojny?
 - I to i to – uśmiechnęłam się i nalałam sobie soku pomarańczowego do szklanki.
 - Rozkręcasz się, Melka – wyszczerzyła się. – Kiedy go poznam?
 - Ej, ej, hamuj ty – odwróciłam się gwałtownie. – Dopiero go poznałam, byliśmy na jednej kawie, a ja mu od razu wszystkich bliskich zacznę przedstawiać?
 - No dooobra – westchnęła. – Po prostu dawno nie byłaś nikim zainteresowana, to się przejęłam.
 - Jeszcze nikim nie jestem zainteresowana – zauważyłam.
 - Jak zwykle – mruknęła pod nosem. – Wrona był zazdrosny?
No myślałam, że wypluję sok, który upiłam! Skończyło się jednak na tym, że się zakrztusiłam i popatrzyłam na nią jak na wariatkę.
 - A co to za pytanie w ogóle? – wychrypiałam, gdy już mogłam oddychać.
 - Normalne – wzruszyła ramionami. – Chcę wiedzieć, czy Wronka zazdrosny i tyle.
 - Niby z jakiej racji miałby być zazdrosny? – mruknęłam. – Ledwo się znamy, a poza tym ciągle sobie dogryzamy.
 - Ja tylko zapytałam. Nie wolno? – fuknęła obrażona.
 - Jak masz pytać głupio, to nie wolno – wystawiłam jej język. – Daj mi lepiej tego kurczaka już, bo głodna jestem.


____________________

Smutno, bo przegraliśmy z Włochami. 
Smutno, bo nie wygraliśmy Pucharu Świata.
Smutno, bo nie mamy kwalifikacji olimpijskiej.
Smutno, bo nie mamy żadnej nagrody indywidualnej.
Smutno, bo nadal nie mam weny.
Smutno, bo studia się zaraz zaczynają.
Smutno tak w ogóle...
To niech chociaż ta Melania się cieszy *.*
Pozdrawiam ;*

7 komentarzy:

  1. Co do smutku z powodu braku nagród indywidualnych, to ja gdzieś słyszałam, że chłopaki dobrowolnie z nich zrezygnowali, ale nie mam pojęcia ile w tym prawdy.
    Ptaszysko ma konkurenta i bardzo dobrze, a Rafał wydaje się naprawdę sympatycznym facetem. Widać, że wraz z Melą złapali wspólny język, więc szczerze mówiąc nie miałabym nic przeciwko jakiemuś romansikowi ;)
    Podobno od robienia selfie można się uzależnić i bełchatowski duet Kłos&Wrona są tego najlepszym przykładem :P
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tam Rafała polubiłam, on wydaje się bardzo sympatyczny. Wiem jednak, ze to nie jemu jest pisana Melania, więc już teraz żałuję, że fotograf zostanie zraniony.Chyba, że to on będzie stroną, która będzie porzucać? Jeśli tak, to już teraz jestem w szoku, bo nie powiedziałabym, żeby był tego typu facetem. Co do opowiadania o sobie, to mam podobne podejście jak Melania, trudno przy pierwszym spotkaniu opowiedzieć całe życie, zwłaszcza te złe aspekty. Myślę, że na ujawnienie takich rzeczy trzeba sobie zasłużyć.
    Ja chciałabym Ci bardzo podziękować, że wpadłaś na mój blog i zostawiłaś po sobie komentarz :) Co do tamtego drugiego bloga, to tak jak pisałam, zamierzam go dokończyć. Wbrew rozsądkowi zaczęłam publikować dlatego, że zauważyłam, że moja wena była chętniejsza do współpracy przy tworzeniu całkiem nowego bloga niż wracania do starego opowiadania. Liczę, że gdy się już rozkręcę z pisaniem, to reaktywuję Obojętną, żeby dokończyć także tamtą historię ;)
    Proszę, żebyś mnie informowała o nowych rozdziałach u siebie w zakładce SPAM. Tymczasem zapraszam na pierwszy rozdział na http://wbrew-rozsadkowi.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam na nowy rozdział na http://wbrew-rozsadkowi.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Melania coś ma ostatnio za dużo szczęścia z facetami. Ja też tak chcę! Z jednej strony Wrona, z drugiej Rafał. Zaraz się zaczną o nią bić. Albo ją przeciągać, jak linę. Swoją drogą, gdzie był Andrzej jak go nie było? To dziwne, że szedł Karol, szedł Wojtek, a Andrzeja nie ma. A może to lepiej? Jak by się zachował, gdyby zobaczył Melę i Rafała?

    Pozdrawiam!
    Serca Dekalog

    OdpowiedzUsuń
  5. O matko przeprszam przepraszam ze nie komentowałam chociaż wszystko czytam <3 No więc tak. Cały czas uważam że Melania nie powinna być z Wronką xD
    Zapraszam do mnie na 3 u Marcysi http://marzenia-sa-jak-gwiazdy.blogspot.com
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń