28 lutego 2016

Rozdział 18

 - Co ubierasz na wieczór? – zapytała Martyna, wchodząc do mojego pokoju, kiedy leżałam na łóżku i oglądałam jakieś filmiki na youtube.
 - Coś zwykłego – wzruszyłam ramionami. – Przecież to nie impreza, ani nic takiego. Zwykłe, przyjacielskie spotkanie.
 - Dobrze wiesz, że ja zawsze mam problemy z tym, co ubrać – westchnęła, siadając koło mnie.
 - Wiem – wystawiłam jej język.
 - Chyba w dresach nie pójdziesz, nie?
 - Jejku, ubiorę jeansy i jakąś bluzkę. Tyśka, wyluzuj – zaśmiałam się. – Chcesz tam komuś wpaść w oko, czy jak?
 - Chcę ładnie wyglądać. Takie złe? – mruknęła obrażona. – Idę sobie coś znaleźć w szafie.
 - Miłego szukania – zaśmiałam się.
Sama dopiero przed samym wyjściem wyciągnęłam jakieś ubrania z szafy (link) i poprawiłam makijaż. To naprawdę nie było jakieś wybitne spotkanie z Bóg wie kim, tylko zwykły wieczór u sąsiada ze znajomymi. Martyna zawsze lubiła się zamartwiać pierdołami.

Gdy Wrona wpuścił nas do swojego mieszkania, to ze środka już dochodziły jakieś krzyki i przekomarzania. Jak zwykle Włodarczyk kłócił się o coś z Muzajem. Weszłyśmy do salonu, jak pokierował nas środkowy i przywitaliśmy się z resztą. Jednak nie byłyśmy jedynymi kobietami w tym towarzystwie.
 - Cześć, Ola jestem – blondynka wyciągnęła w naszym kierunku dłoń. Razem z Martyną również się przedstawiłyśmy, uśmiechając ciepło do dziewczyny. Biła do niej empatia.
 - Karol dużo o tobie mówił – przyznałam.
 - O tobie też sporo słyszałam – zaśmiała się. – Cieszę się, że jedyna pracująca z tymi wielkoludami kobieta nie jest pustą blondyną, której chodzi tylko o wygląd i kasę.
Parsknęłam śmiechem, słysząc to określenie.
 - Aż tak się baliście mnie wszyscy? – pokręciłam głową.
 - Jak usłyszałam, że pracuje z nimi dziewczyna, to najpierw przez myśl przeszło mi to, wybacz – skrzywiła się. – Ale z opowieści już wiem, że się na szczęście pomyliłam.
 - Czyli się dogadamy – wyszczerzyłam się.
 - O nie, dwie diablice się zeszły – przeraził się Andrzej. Obie zgromiłyśmy go z Olą wzrokiem.
 - Jakiś problem, Andrzejku? – zapytałam siatkarza.
 - Ależ skąd, ja ten no, pójdę sprawdzić czy w kuchni coś się nie przypala może – spanikowany zwiał do kuchni, a my tylko zachichotałyśmy pod nosem.
 - Ale jak przypala? Przecież mamy pizze zamówić – Maciek podrapał się po głowie, słysząc kawałek rozmowy. Zapewne skończyła się jego rozgrywka w Fifę.
 - Wrona to po prostu tchórz – Martyna wzruszyła ramionami i usadowiła się na kanapie obok Włodarczyka. Ten od razu zaczął do niej zagadywać. No, no, ta to ma branie jak zwykle.

Spotkanie zaczęło się rozkręcać, kiedy siatkarze w końcu oderwali się od PS4, a na stole gospodarz postawił puszki z piwem. My z dziewczynami delektowałyśmy się półsłodkim winem, bo jak się okazało wszystkie je najbardziej lubiłyśmy. Rozmawialiśmy o wszystkim, trochę o siatkówce, trochę o nowej pracy Tyśki i o innych tematach. Ot, zwykłe spotkanie towarzyskie paczki znajomych, nic specjalnego do opisywania. Muzaj z Włodim dzierżyli ‘’didżejkę’’ czyli laptopa Andrzeja i puszczali na zmianę disco polo z jakimiś aktualnymi hitami. Oczywiście musieli się przy tym kłócić jak zwykle. Nie znałam ich jakoś wybitnie długo, ale wiedziałam, że ta dwójka jest najlepszymi przyjaciółmi, ale kłócić kochali się chyba bardziej, niż normalnie rozmawiać. Wszyscy i tak wiedzieli, że te ich spory nie są na serio.
 - A tak w ogóle, to jak ci się Mela pracuje z chłopakami? – zagadała Olka. Wszystkie męskie spojrzenia wpatrywały się nagle we mnie w taki sposób, że jedno nieodpowiednie słowo, a czekała mnie śmierć w męczarniach.
 - Boję się ich – powiedziałam cicho, przyciągając kolana pod brodę.
 - Ależ nie masz czego. Powiedz Oli ładnie co myślisz – namawiał mnie Andrzej, klepiąc mnie po plecach. Przybrał jednak jeszcze gorszy wzrok. Wszyscy zdawali sobie doskonale sprawę, że to żarty oczywiście.
 - W takim razie powiem – westchnęłam i przybrałam poważny wyraz twarzy. – Czuję się przytłoczona tą pracą. Chłopaki wykańczają mnie psychicznie. W ogóle mam wrażenie, że patrzą na mnie jak na jakieś popychadło. Jestem wykorzystywana! Dręczą mnie psychicznie.
Nastała chwila ciszy. Ola próbowała udawać współczucie, ale po chwili zaśmiała się tak jak i cała reszta.
 - Przecież my i tak wiemy, że nas uwielbiasz, Melka – stwierdził roześmiany Wojtek.
 - Z wzajemnością – środkowy, siedzący koło mnie puścił mi oczko. Miałam wrażenie, że się rumienię i oby to było tylko wrażenie, bo nie chciałam słuchać głupich komentarzy, bo pewnie zaczęłabym tylko przewracać oczami, czy głupio się tłumaczyła. Wino już trochę krążyło w moim organizmie, a to niedobrze. Na szczęście zanim ktokolwiek się odezwał, to rozdzwoniła się moja komórka. Przeprosiłam towarzystwo i wyszłam do kuchni, aby porozmawiać z Rafałem.
 - Ładnie to się tak długo dziś nie odzywać? – usłyszałam roześmiany głos fotografa.
 - No nieładnie – skrzywiłam się. – Ale nie miałam głowy, przepraszam.
 - Jestem skłonny ci wybaczyć w drodze wyjątku.
 - O ty mój łaskawco – pokręciłam głową ze śmiechem.
 - W takim razie co porabiała moja ulubiona modelka?
 - Pracowała nad artykułami, a teraz Andrzej zaprosił mnie na taką małą imprezkę do siebie. Kilku znajomych, piwko, wino, standard – wzruszyłam ramionami.
 - Andrzej, ciekawie – nagle przybrał jakiś dziwny ton głosu. – I dobrze się tam bawisz?
 - Miło jest.
 - Cieszę się – rzucił, ale entuzjazmu to nie czułam ani odrobiny w jego głosie.
 - Coś się stało? Bo taki dziwny się zrobiłeś. To źle, że wyszłam do znajomych?
 - Nie chodzi mi o znajomych, tylko o Andrzeja. Ciągle się koło ciebie kręci i nie ukrywam, nie podoba mi się to.
 - Przecież to tylko mój znajomy, pracujemy razem i mieszkamy po sąsiedzku. To normalne, że utrzymujemy kontakt. Czepiasz się po prostu – westchnęłam zirytowana.
 - Czy to złe, że jestem czujny jeśli chodzi o moją kobietę?
 - Ale nie przesadzaj i nie odcinaj mnie od znajomych. Naprawdę nie masz powodów do zazdrości.
 - Może według ciebie. Ja jestem facetem, więc odbieram to inaczej i widziałem już na hali jak on się ślini na twój widok!
 - Teraz to już wymyślasz – wywróciłam oczami. – Jeśli tak ma wyglądać ta rozmowa, to lepiej ją skończmy.
 - Pewnie, olej mnie już całkowicie i leć do swojego Wrony – warknął.
 - Nie mów do mnie takim tonem. Cześć – rzuciłam stanowczo, ale oschle i zakończyłam połączenie. Westchnęłam głęboko, przymykając oczy. Pokręciłam głową, w myślach wyzywając Majewskiego. Zdenerwował mnie w tym momencie. Ja rozumiem, że był zazdrosny, ale nie pozwolę żeby wybierał mi znajomych. Nie miał prawa się tak do mnie zwracać.
 - Pokłóciłaś się z Rafałem? – bardziej stwierdziła, niż spytała Martyna. Nawet nie zauważyłam, jak znalazła się w pomieszczeniu. Spojrzałam na nią zmieszana.
 - Po prostu mała sprzeczka – pokręciłam głową.
 - Przecież wiem co słyszałam. Nie myśl, że podsłuchiwałam, ale po prostu szłam do łazienki i kawałek usłyszałam, ale sporo z niego wywnioskowałam .
Westchnęłam.
 - Chodzi mu o Andrzeja, tak?
 - Jest zazdrosny. Bzdura jakaś – pokręciłam głową. – Nie rozmawiajmy o tym. Nie chcę sobie psuć wieczoru.
 - Jak sobie życzysz, kochana – uśmiechnęła się i obie wróciłyśmy do reszty towarzystwa.
 - No nareszcie się dziewczyny nagadały – pokręcił Karol, przybierając ton surowego rodzica.
 - A o czym tak plotkowałyście? – zaciekawił się Wojtek.
 - A nie wiesz, Włodi, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła? – zaśmiała się moja przyjaciółka.
 - Jeśli ja tam trafię, to wy wszyscy już tam będziecie – zaśmiał się przyjmujący.
 - Coś ty, takie aniołki? – blondynka zrobiła to samo.
 - Chyba Martyna wpadła mu w oko – usłyszałam konspiracyjny szept Oli.
 - Chyba na pewno – odpowiedziałam tym samym, uśmiechając się.
Sięgnęłam po kieliszek i wypiłam końcówkę czerwonego napoju. Spojrzałam na butelkę, ale niestety była pusta.
 - Chyba skończył się wasz trunek – stwierdził Wrona, podając mi kolejną butelkę.
 - Ale wspaniałomyślnie dajesz nam kolejną – wyszczerzyłam się, okazując tym swoją wdzięczność.
 - Ostatnią, bo nie chcę żebyście się najebały – uśmiechnął się.
 - Jaki ty Andrzej jesteś troskliwy – Ola pokręciła głową rozbawiona.
 - Jeśli chodzi o piękne kobiety to zawsze – stwierdził i napełnił nasze puste kieliszki.
 - Jak ty nas komplementujesz, no, no – zaśmiała się dziewczyna Kłosa.
 - Andrzeju, ty pohamuj swe instynkty, pamiętaj, że rozmawiasz z zajętymi kobietami – odezwał się Karol.
 - Przecież ja jestem tylko miły. Mam je obrażać? – pokręcił głową rozbawiony.
 - Czytasz mi w myślach – parsknął śmiechem drugi środkowy.

Ta trzecia butelka wina nie była ostatnią, bo przyniosłam z naszego mieszkania jeszcze 2. Byłam jakaś taka wkurzona przez Rafała, że to wino łatwo mi wchodziło. Gadałam jak najęta, śmiałam się z sucharów Muzaja. Po prostu w sumie dobrze się bawiłam. Nie robiłam z siebie idiotki, bo nie byłam jakaś strasznie nawalona, ale cóż, nie ukrywam, że szumiało mi w głowie. Koło północy Włodarczyk z  Maćkiem zaczęli się zbierać, więc po chwili Ola z Kłosem też uznali, że na nich czas. Martyna jak zawsze po wypiciu większej ilości wina wręcz spała mi na ramieniu.
 - To ja też idę – ziewnęła blondynka.
 - Moja biedna pijaczka – pogłaskałam ją po głowie ze śmiechem. Zgromiła mnie spojrzeniem, a po chwili wstała z kanapy. Poszłam z nią na korytarz, ale gdy miałyśmy się żegnać z Wroną, to spojrzałam na bałagan w salonie. Uznałam, że skoro Tyśka jest padnięta, to ja chociaż zostanę i pomogę siatkarzowi sprzątać. Zapewne jako facet się do tego nie bardzo palił.
 - Nie musisz sprzątać, przecież sobie poradzę – stwierdził, gdy zaczęłam zbierać puste butelki z salonu.
 - Lepiej nie komentuj, tylko daj mi jakiś worek na to – powiedziałam do środkowego.
 - Uparta – pokręcił głową i poszedł do kuchni. Wrócił po chwili z workiem, do którego zaczęłam wkładać puste butelki.
 - Nie żeby coś, ale telefon ci dzwoni – powiedział, brodą wskazując na wibrujące urządzenie na stole.
 - Niech dzwoni – wzruszyłam ramionami. Po raz 10 tego wieczora dzwonił Rafał. Pewnie chciał mnie przeprosić, ale mógł najpierw myśleć, potem robić mi awanturę.
 - Pokłóceni? – zdziwił się, a po chwili speszył. – Wybacz, nie powinienem…
 - Spoko – machnęłam ręką i włożyłam ostatnią butelkę po piwie do worka, który siatkarz zaczął zawiązywać. – Jest zazdrosny, że tyle z wami przebywam.
 - Z nami, w sensie siatkarzami? W sumie nie dziwię mu się, ale przecież nie jesteś tu jedyną dziewczyną.
 - Teraz jestem – zaśmiałam się.
 - A tam, teraz to już po imprezie – zaśmiał się.
 - A szkoda. Napiłabym się jeszcze, albo wyszła gdzieś – skrzywiłam się.

 - Myślę, że da się to załatwić – uśmiechnął się. Czyżby Wrona coś wykombinował? Jak szaleć, to szaleć! Gdy byłam wstawiona, to takie spontany lepiej mi przychodziły. 

___________________

Wiem, że długa przerwa, ale chyba już jesteście przyzwyczajeni :/ Flaki z olejem - do tego też jesteście przyzwyczajeni. Ma ktoś trochę weny na sprzedaż? Kupię każdą ilość!
Pozdrawiam ;*

6 komentarzy:

  1. Gdybyś znalazła jakiegoś sprzedawcę weny, to proszę, daj cynk, bo u mnie też z nią krucho ;) :<
    Coś czuję, że Andrzej może skorzystać na fochach Rafała i jeszcze bardziej zbliżyć się do głównej bohaterki. Melka jest obrażona na fotografa, i nic dziwnego, bo przecież nikt nie lubi, gdy robi mu się wymówki. Rozumiem, że Rafał zachowuje czujność, ale chyba jednak jest trochę przewrażliwiony na punkcie Wrony. Powinien bardziej wyluzować i zaufać swojej dziewczynie, bo urządzając jej sceny zazdrości zniechęca ją do siebie.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha, mi się ten rozdział podobał i bawił mnie. Te żarty były trafione :P Widać, że wszyscy dobrze sie czują w swoim towarzystwie, ale nie ukrywam, że liczyłam na jakiś szerszy opis sytuacji między Martyną a Wojtkiem. To znaczy, chociażby przytoczenie jakichś ich rozmów, a nie tylko spostrzeżenia Melanii, że ze sobą konwersują. Ale może to nadrobisz w rozmowie poimprezowej dziewczyn :D
    Z Rafałem to niezła jazda, myślę, że on pierwszy raz pokazał swoje rogi, ale nie ostatni. Z jednak strony go rozumiem, bo Mela mogła mu wcześniej dać znać, że idzie na imprezę, ale z drugiej mam wrażenie, że on tak czy inaczej byłby zdenerwowany tym faktem - a przecież w związku nie chodzi o to, żeby wszystko robić razem... Ciekawa jestem jak się to rozwiąże, choć sądzę, że on jej tym razem odpuści.
    Zapraszam na nowy rozdział http://wbrew-rozsadkowi.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiem ci, ze porawilas mi tym rozdzialem nienajlepszy od kilku godzin humor, wiec najpier podziękuję. Dziękuję :)
    A teraz co do tresci. Wcale nie flaki z olejem :P Przyjemny, fajny do czytania rozdział. Tylko co ten Wrona wymyślił? Wywiezie ja gdzies czy co? Chociaz po alkoholu byloby toconajmniej niewskazane wiec nie wiem. Zmotywowałaś mnie troche i moze otworze ten 102 rozdział i spróbuje go dokończyć a jak dobrze pójdzie to może i dodać, zobaczymy :)
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie Cię kochana zapraszam na 102 do Eleny i Karola :)

      Usuń
  4. Super rozdział!:)Pewnie na imprezę pójdą :)
    Czekam na następny!:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Mi samej brakuje weny więc niestety Kochana ode mnie nie dostaniesz :/.
    Rozdział fajny :D. Kłótnia z Rafałem :D ! hahaha
    Ciekawi mnie czy pójdą do jakiegoś klubu czy w domku będą kontynuować imprezę :P. Czekam więc z niecierpliwością na kolejny :*

    Serdecznie zapraszam na długo niepojawiający się rozdział 60 :)
    Pozdrawiam Dooma :).

    OdpowiedzUsuń